Gdy dowiedziałam się jak tutaj wygląda świętowanie dnia Wszystkich Świętych ogarnął mnie smutek. Pomyślałam, że nie będę mogła go odpowiednio przeżyć. Najodpowiedniejsze słowo, które przychodziło mi na skomentowanie tego dnia to BRAK.
Brak dostępu do cmentarza, a więc i wszystkich przygotowań do tego dnia. Nie będzie czyszczenia pomników, wyrywania chwastów, grabienia liści znajdujących się w najbliższej okolicy, zamawiania pięknej ikebany i zniczy do niej pasujących. Brak uroczystej Mszy, procesji oraz kazania oddającego istotę dnia. Zabraknie odwiedzin grona bliskich mieszkających nieopodal cmentarza. Nie będzie pysznego obiadu, ciast i wszelakich słodkości, którymi zajadam się co roku u brata. Nie pójdę na wieczorny spacer po cmentarzu ze znajomymi. Nie będzie widoku tysiące palących się zniczy, które sprawiają, że ciemność nie gości ani przez chwile tej nocy na cmentarzu.
Okazało się, że ten BRAK, nie stanowi ani przeszkody, ani utrudnienia w świętowaniu. Ośmielę się go wręcz nazwać wielkim błogosławieństwem. To właśnie dzięki nieobecności wyżej wymienionych rzeczy, pierwszy raz tak wyraźnie dostrzegłam to, co powinno być na pierwszym planie tego dnia. BRAK powtarzał mi przez cały dzień, że dążenie do świętości jest głównym powołaniem każdego człowieka. Niezależnie od tego czy jest księdzem, nauczycielem, siostrą, studentem, czy wolontariuszem. Jak powiada moja ulubiona Błogosławiona – Matka Teresa z Kalkuty: „Świętość nie jest luksusem dla nielicznych, ale obowiązkiem dla mnie i dla Ciebie”. Dokonałam również pięknego odkrycia, że najważniejszy pomnik jest zawsze tam gdzie się aktualnie znajduję, bo jest nim moja dusza. To właśnie o jej piękno powinnam się troszczyć w szczególności. Nie raz do roku, ale każdego dnia.
Otrzymałam również kilka wskazówek odnośnie pielęgnacji pomnika usuwanie brudu, liści i chwastów jedynie za pomocą sakramentu pokuty, ikebany i kwiatki dostarczam poprzez dobre uczynki i okazywaną miłość wobec bliźniego, świeczka pali się tylko wtedy gdy jestem w stanie łaski uświęcającej. To właśnie Jej moc będzie sprawiała, że wiara, nadzieja i miłość będzie rozświetlała ciemności – trudności dnia codziennego.
Choć często wydaję mi się, że otrzymuję nie to co chciałam i nie tak jak sobie wymarzyłam, to zawsze na koniec okazuje się, że nie mogłam dostać nic lepszego. Dzień, który myślałam, że nie będzie miał miejsca bytu w Zambii, okazuje się najbardziej świadomym i najpiękniej przeżytym dniem Wszystkich Świętych w moim życiu.
Dziękuję Ci Tato za Twą nieustanną obecność i troskę o mą duszę. Za to, że uzdalniasz mnie do dostrzegania Cię w BRAKU.
Agnieszka Wojda
Zambia, Lusaka
8 listopada 2013