Mamy rok wiary i papież Benedykt XVI nie przestaje powtarzać cały czas, że nasza wiara katolicka jest rozumna, że nie powinniśmy bać się ani rozumu, ani nauki, ani każdego ludzkiego odkrycia i wynalazku. Nie 'credo quia absurdum’ -wierzę ponieważ to absurd- ale credo ut intelligam, wierzę bym lepiej poznał. Wiara nie tylko nie idzie przeciw rozumowi, ale pomaga mu w drodze do lepszego zrumienia człowieka i świata. Cała nasza wiara szuka zrozumienia: fides quaerens intellectum.
Mamy w Polsce różne tematy, które budzą kontrowersje, emocje, podziały. Problemy moralne, polityczne, ekonomiczne, jak na przykład: zapłodnienie in vitro, sprawa smoleńska, marsz niepodległości czy budżet Unii Europejskiej. Chciałbym byśmy patrzyli na te i inne sprawy naszego społeczeństwa w sposób rozumny, spokojny nie rezygnując z patrzenia na nie w świetle wiary.
Wizja chrześcijańska świata i rzeczywistości powinna być otwarta, co oznacza afirmować prawdę niezależnie gdzie ona się znajdzie. Wiara w Chrystusa ożywia i oświetla każdą ludzką działalność, wierzący powinni zajmować się ludzkimi sprawami i wnosić tam ducha Chrystusa: kompetencję, sprawiedliwość, miłość i szacunek dla każdej osoby ludzkiej, pokój i zgodę, krzyż jako znak pozytywny czyli coś dodatniego a nie ujmującego.
Katolicy jak najbardziej mają prawo i także obowiązek zajmować się polityką, ekonomią, kulturą, wychowaniem, prawodawstwem, ba -wszystkimi sprawami własnego kraju i świata. Natomiast osoba duchowna nie powinna w sposób publiczny mówić o sprawach bezpośrednio politycznych. Czasami granica nie jest jasna, nie wiadomo kiedy broni się godności człowieka a kiedy trzeba szanować wolność wierzących mających inną opinię.
Rozdzielania wiary od polityki jest rzeczą starą jak Ewangelia, ale jak Ewangelia ciągle nowa. Czasami nie jest łatwo odróżnić to, co trzeba oddać Bogu od tego, co Cezarowi. Słowa Chrystusa napisane w Ewangelii św. Łukasza (12, 13-14) dają klucz do rozwiązania: „Wtedy ktoś z tłumu rzekł do Niego: «Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem». Lecz On mu odpowiedział: «Człowieku, któż Mię ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?»” W ostatniej niedzieli roku liturgicznego, w uroczystości Chrystusa Króla, Benedykt XVI jeszcze raz podkreślił, że władza Chrystusa nie ma charakteru politycznego, panowanie Boże jest służbą.
Wszyscy rozumiemy, że biskup czy kapłan ma prawo -czasami powinien- otwarcie mówić o niegodziwości ludzkiej zapłodnienia in vitro: nasza wiara w Boga stwórcę broni godności człowieka i jego prawa by nie został 'produkowany’ w laboratorium. Każde dziecko ma prawo być poczęte w łonie matki jako wyraz miłości małżeńskiej, ma prawo mieć własnego ojca i matkę w stabilnej rodzinie. Embrion ludzki musi być szanowany w swoim naturalnym rozwoju, ma prawo do poczęcia i życia w swoim środowisku naturalnym, w swoim ekosystemie. To pierwsza zdrowa ekologia: łono matki. Kiedy Kościół tak uczy używa argumentów racjonalnych zrozumiałych dla ludzi niewierzących, ale bardziej zrozumiałych dla wierzących.
Również zgadzamy się, że biskup czy ksiądz nie powinien publicznie wypowiadać się o sprawie czysto politycznej jak budżet unii europejskiej. Między tym tematem a zapłodnieniem in vitro istnieje wiele innych problemów, gdzie roztropność wskazuje kiedy trzeba mówić a kiedy milczeć.
Bardzo się cieszę z powodu istnienia każdego środka masowego przekazu z chrześcijańskiej inspiracji: czasopisma, radia, telewizji, portalu internetowego, itp. Myślę, że im ich więcej, tym lepiej. Trzeba tylko dbać o jakość informacji, uczciwość zawodową, kompetencję i fachowość by argumenty rozumne były jak najbardziej spójne. Czy powinny zajmować sprawami społecznymi i politycznymi? Konieczne. Natomiast -i celowo powtarzam to jeszcze raz- nie osoba duchowa powinna wypowiadać się w tych artykułach, w tych programach, raczej niech to zrobią świeccy.
Według mojego kryterium ksiądz czy zakonnik, jak każdy obywatel ma prawo do własnych poglądów i preferencji politycznych, natomiast nie powinien publicznie ich wyrażać z powodu jego podstawowej misji: głoszenie ewangelii Chrystusa. Oprócz tego zawsze trzeba trzymać dystans do mocnego zaangażowania się w sprawy polityczne, do wspierania konkretnej partii lub obrony danego programu. Wiadomo polityka czy partia dzieli, a informacje z katolickiego źródła powinny zawsze łączyć.
Myślę, że artykuły z „L’osservatore romano” i programy z „Radia watykańskiego” to dobry przykład jak łączyć roztropności przy informowaniu politycznym lub ekonomicznym ze świadomością, że chrześcijanie i katolicy mogą mieć różne opinie w tych tematach, a trzeba je szanować.