Nieprawdą jest, że Watykan popiera żywność genetycznie modyfikowaną, a przekonywanie opinii publicznej, że jest inaczej to nadużycie. Niestety trwają próby wciągnięcia Stolicy Apostolskiej na listę zwolenników GMO.
Taka jest opinia wyrażona przez oficjalny watykański dziennik „L’Osservatore Romano” opublikowana w maju 2009 r. w związku z konferencją „Transgenic Plants for Food Security in the Context of Development” zorganizowaną w Rzymie przez kilku członków Papieskiej Akademii Nauk.
Niedawno wydano drukiem dokumentację owego spotkania i znowu pokazały się medialne ogłoszenia typu „Watykan błogosławi GMO”. Chyba nie można zrzucić na brak wiedzy, gdy wydanie dokumentacji jakieś konferencji ogłasza się w ten sposób. Rzecznik Stolicy Apostolskiej tłumaczył cierpliwie, jakie znaczenie ma taka publikacja, wydana zresztą przez jedno z wydawnictw naukowych, że przekazuje teksty dostarczone przez uczestników konferencji a ich wartość lub jej brak wynika z pozycji naukowej autora.
O kwestii GMO pisałem w tym miejscu 21.02. oraz 1.03.2010. Większość moich tekstów porusza chrześcijański stosunek do różnych problemów współczesności. Tu chcę zwrócić uwagę na sposób pisania o temacie w kontekście watykańskim.
Przed rokiem w „L’Osservatore Romano” Francesco M. Valiante pisał wprost o „rozpychaniu się łokciami, by zwerbować Watykan” do grona zwolenników czy wrogów żywności genetycznie modyfikowanej. Dzieje się tak od 2003 roku, czyli od kiedy Papieska Rada „Iustitia et Pax” zorganizowała seminarium na ten temat. Już wtedy jej przewodniczący, kard. Renato Martino, ujawnił, że Stolica Apostolska narażona jest „na naciski, pochodzące z rozmaitych stron, mających odmienne, trudne do pogodzenia interesy”.
Valiante przypomiał, że w znacznie wyższej rangi Instrumentum Laboris Drugiego Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów Afryki jest mowa o przyczynach głodu na świecie, w tym także o „niesprawiedliwości i biedzie ludności wiejskiej”. O tym, że „międzynarodowe spółki dokonują stopniowej inwazji kontynentu, by zawładnąć jego bogactwami narodowymi”. A kampania na rzecz GMO, która oficjalnie „ma na celu zagwarantowanie bezpieczeństwa żywnościowego, faktycznie grozi zrujnowaniem drobnych rolników i zagładą ich tradycyjnych upraw, uzależniając ich od producentów nasion”.
Warto przypomnieć też oświadczenie, jakie w związku z publikacjami FAO, wydał południowoafrykański kardynał William Fox Napier. „Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) nie wie, jakie są prawdziwe problemy Afryki – powiedział – Nasz kontynent potrzebuje wody, a nie organizmów genetycznie modyfikowanych. Afrykańczycy mają własne uprawy, które wspaniale rosną bez genetycznych modyfikacji pod warunkiem, że jest wystarczająca ilość wody”.