W Kamerunie niemal co chwilę są wakacje. Obchodzi się święta katolickie, muzułmańskie i narodowe, których jest też cała masa.
Świętuje się 1 stycznia, bo to dzień niepodległości z 1960 roku, 11 lutego bo to dzień młodzieży, 8 marca bo to dzień kobiet, wprawdzie wszystko niby funkcjonuje jak w dniu roboczym, ale tylko w teorii. Dalej 1 maja, bo wiadomo, 20 maja bo rocznica zjednoczenia Kamerunu anglo- i francuskojęzycznego, więc główne święto narodowe, itd. itd.
No i żeby na defiladzie 11 lutego, 1 maja i 20 maja dobrze maszerować, to zamiast lekcji są kursy marszruty – czasem nawet na dwa tygodnie przed świętem. Jak już 20 maja minie, to niby szkoła powinna normalnie funkcjonować do ok. 20 czerwca, ale to tez tylko w teorii, bo w praktyce zajęć już prawie nie ma.
I jak w tych warunkach dzieci mają się czegoś nauczyć?
Dariusz Godawa OP