Wraz z nowym rokiem szkolnym, który rozpoczął się 9 stycznia, przyszły nowe obowiązki. Do tej pory poranki zawsze spędzałam w przedszkolu. Teraz ten czas muszę dzielić, przeistaczając się w rolę przedszkolanki, pielęgniarki szkolnej i nauczyciela historii w szkole podstawowej. Dużo wyzwań, ale i radości. W przedszkolu, wraz z dziećmi, z którymi pracowałam do tej pory przeszłam do Middle Class – czyli średniaków. Trzy dni w tygodniu obserwuję jak moje czekoladki potrafią coraz więcej. Kaseketi bezbłędnie rozpoznaje numerki, Gabriel jest mistrzem w kolorach a Chimba Chimba nie ma sobie równych w grze memo.
Pozostałe dwa dni spędzam w Don Bosco Basic School, spełniając swe marzenie niedoszłego historyka. Uczę w klasie ósmej i dziewiątej (dwie ostatnie klasy zambijskiej podstawówki) nadrabiam ich braki w wiedzy na temat historii powszechnej. W naszej Basic School (nie wiem jak to wygląda w innych szkołach) przeważa historia Zambii i Afryki, którą chłonę jak gąbka wodę, jako że tego brakuje w moim historycznym wykształceniu. Zabrałam się więc za przygotowywanie angielskojęzycznych materiałów by otworzyć młodych Zambijczyków na niezwykłe opowieści, jakie kryje w sobie historia.
Niedawno przeprowadziłam lekcję o odkryciach geograficznych. Moi uczniowie byli onieśmieleni na widok białej nauczycielki, z którą do tej pory przybijali tylko piątki na przywitanie. Coś jednak w głowach zostało a mam nadzieję, że niebawem przywykną do mojej skóry i śmiesznej europejskiej wymowy angielskiego. Pomiędzy lekcjami z poważnymi już uczniami klas ostatnich, pomagam też w Grade 1. Szaleństwo pierwszoklasistów (dosłownie – little monsters!) przebija wszystko. Wykończona hałaśliwą gromadą odpoczywam później na historii, wśród zasłuchanych nastolatków.
Wczoraj wieczorem (podczas imprezy w Youth Center), przybiegł do mnie jeden z moich uczniów i chcąc się przypodobać, zaczął opowiadać o Vasco da Gamie.
Zostałam też mianowana pielęgniarką. W międzyczasie więc opatruję rany, pocieszam płaczących, przyklejam plasterki i skrupulatnie rozdzielam tabletki. Jestem pogotowiem na zawołanie.
Praca w zambijskiej szkole i przedszkolu to niezwykłe doświadczenie wejścia w afrykańską sferę edukacji. Miła współpraca miesza się z frustracją, niedowierzaniem, radością wspólnych dobrych planów i śmiechem przez łzy. Zambijska mentalność wyciska ze mnie wszelkie znane i nieznane mi pokłady cierpliwości. Wiem jedno – pewnych rzeczy nigdy nie będę w stanie zrozumieć. Więc po prostu „Take it easy”.
Alicja Kamasa, Zambia, Mansa, 2 kwietnia 2012 (pm)