1 listopada – święto Wszystkich Świętych. W niebie ciągły ruch. Na ziemi z tym różnie. W nowym i większym kościele pustka też nabrała większych rozmiarów. Bieganie za animatorami, którzy mogliby coś przeczytać i śpiewanie a capella po hiszpańsku z racji braku zespołu odbija się emocjonalną czkawką. W poszukiwaniu niebiańskiego ruchu ruszamy na miejski cmentarz.
Wzrok ślizga się po śnieżnobiałych ścianach pełnych okienek, a głowa skanuje wszystkie możliwe seriale z kostnicami w roli głównej. Miejscami tynk tylko czeka, aż ktoś nie będzie patrzył, żeby w końcu odpaść od ściany. Zapalone żarówki bujają się na wietrze jak milion niewykorzystanych, kreskówkowych pomysłów. Bukiety balonów i suche, chodź wczoraj przyniesione kwiaty zapowiadają nocną imprezę. Ulubiona orkiestra już zamówiona, bo przecież dla zmarłego przygotowujemy zawsze to co najlepsze.
Mężczyźni i chłopcy z klekocącymi drabinami na ramionach pomykają alejkami przekrzykując się nawzajem. Na życzenie, dzielnie wdrapią się na samą górę, kilkoma sprawnymi machnięciami otrzepią z pajęczyn brudne okienko, by potem umieścić tam w pozycji idealnej, żółte kwiaty obok różowo-fioletowego wianka z wizerunkiem Dzieciątka Jezus. Koszt usługi 50 gr. Do zdjęć pozują chętnie z nadzieją, że gdzieś za oceanem staną się sławni.
Wolny (choć szybki) dzień przynagla, żeby zrobić coś jeszcze. Kończy się na arbuzowym koktajlu ze słomką w towarzystwie Terry’ego-taksówkarza, równie zakręconego jak jego włosy i niestrudzenie uśmiechniętej Roxany. Żółta taksówka pomyka w stronę żółtego słońca, przez otwarte okna wpada szum kurzu i tumany okrzyków dzieci. W takie dni moje serce bije w rytmie slumsów.
Uciekając przed ziemskim ruchem znikamy w naszym pokoju. Na szczęście przed tym niebiańskim uciekać nie trzeba.
Małgorzata Bożek
Peru, Piura
9 listopada 2013