– Czy jesteś faszystą? Student polonistyki był zaskoczony słysząc takie słowa jako odpowiedź na jego stwierdzenie: – istnieje jedna prawdziwa religia. Reszta kolegów zgodziła się bez oporu, że posiadanie prawdy oznacza kręcić się wokół faszyzmu: – tak jak Hitler powiedział, że istnieje jedna prawda, prawda rasy aryjskiej, każdy kto utwierdza się w przekonaniu, że istnieje jedna prawda, prawda absolutna, jest fanatykiem, faszystą i wpada w ramy fundamentalizmu.
Rozmawiając z autorem tego stwierdzenia, zadałem mu pytanie: – a ty, co im odpowiedziałeś? –Mówiłem: ale kolego, czy nie wiesz, że prawda musi istnieć, nie moja ani twoja prawda, ale sama prawda. Popatrz na języki! Gdyby prawdy nie było nie moglibyśmy przełożyć danego języka na inny. Jeżeli potrafimy to zrobić oznacza to, że istnieją idee, które są identyczne u mnie i u ciebie. Te idee pochodzą z rzeczywistości, a więc rzeczywistość jest obiektywna, ma wspólny wymiar, jest możliwość by istniała 'adaequatio rei et intellectus’, zgodność między rzeczywistością a intelektem, a jak wiesz to jest klasyczna definicja prawdy.
Byłem również i tym razem mile zaskoczony odpowiedzą mojego rozmówcy. Nie ma wątpliwości, że temat prawdy ciągle jest trudny, kontrowersyjny, podstawowy. W filozofii, a konkretnie w metafizyce, temat prawdy wypełnia wszystko. Nie możemy być wobec tego tematu obojętni, ponieważ całe nasze życie pełne jest filozofii, metafizyki i prawdy. Już w pierwszym zdaniu „Metafizyki” Arystoteles pisze, że „wszystkim ludziom wrodzone jest pragnienie poznania”. Akwinata uważany za apostoła prawdy ukochał ją bezinteresowną miłością, „szukał jej wszędzie, gdziekolwiek się objawiała, starając się jak najmocniej uwypuklić jej uniwersalność” (Fides et ratio, 44).
Całe Magisterium błogosławionego Jana Pawła II Wielkiego cechuje się miłością do prawdy. Jego następca Benedykt XVI już od samego początku swego pontyfikatu zwracał uwagę na niebezpieczeństwo relatywizmu: centralnego problemu wiary chrześcijańskiej. Paradoksalna jest homilia kard. J. Ratzingera wygłoszona na Mszy rozpoczynającej konklawe: „Posiadanie jasnej wiary, zgodnej z credo Kościoła, zostaje często zaszufladkowane jako fundamentalizm. A tymczasem relatywizm, to znaczy zdanie się na 'każdy powiew nauki’, zdaje się być jedyną postawą godną współczesności. Ustanawiany jest rodzaj dyktatury relatywizmu, która nie uznaje niczego za pewnik, a jedynym miernikiem ustanawia własne ja i jego zachcianki”.
Relatywizm mówiąc, że nie ma prawdy obiektywnej, niezależnej od podmiotu poznawczego oznacza, że również nie można poznać niczego jako definitywnego, więc nie można również podjąć decyzji wobec własnego życia, które miałyby charakter definitywny. Nie jest możliwe oddać się w sposób całkowity i na zawsze. Wszystko jest tymczasowe, wszystko można zmienić. W końcu również nie można nic definitywnego poznać o Bogu i o człowieku, a również nasze słowa nie mają zawartości prawdy. W doktrynie relatywizmu nie ma już sensu świata i człowieka, wszystko redukuje się do nauk doświadczalnych, jedynego źródło poznania.
Znana jest anegdota Andrea Frossarda w książce „Nie lękajcie się. Rozmowy z Janem Pawłem II”, na pytanie: – jakie zdanie wybrał jego świętobliwość z Pisma Świętego? Nowy błogosławiony odpowiedział natychmiast po łacinie: veritas liberabit vos! Prawda czyni nas wolnymi, a wolność bez prawdy oznacza wypaczenie wolności. Dajmy konkretny przykład: matka rodziny, która kupuje słoik dżemu. Przed zakupem ta osoba zastanawia się: ile ma procent cukru?, czy jest naturalny, czy ma dodatki chemiczne?, ile procent tłuszczu?, jak smakuje?, co mówi sąsiadka o tym produkcie?, czy ta firma była reklamowana?, czy przedtem dzieciom ten dżem smakował? Ile kosztuje? Nikt nie kupuje – oprócz głupiej baby z dowcipów – słoika dżemu, ponieważ słoik ładnie wygląda. W ten sam sposób nasze decyzje powinny być kształtowane przez naturę rzeczywistości. Im lepiej poznamy słoik dżemu, tym można go wybrać w sposób bardziej doskonały. Jeżeli nie poznaję nie mogę wybrać, wtedy jestem więc ograniczony.
Fałszowanie sensu prawdy przez relatywizm prowadzi bezpośrednio do fałszowania również pojęcia wolności. Już nie prawda wyzwoli, ale wolność stworzy prawdę, moją prawdę osobistą. Tam gdzie umysł ma pierwszeństwo wtedy adaequatio (powtarzam, prawda to „adaequatio rei et intellectus” – zgoda rzeczywistości z umysłem) czy prawda zależy przede wszystkim na pragnieniu lub woli podmiotu poznawczego, a wtedy prawda oznacza to co mi się podoba, to na co ja mam ochotę w danej chwili. Jestem bytem rozumnym, więc powinienem dobrze myśleć. Jestem osobą, a więc powinienem związać dobre relacje z innymi poprzez miłość. Postawa relatywistyczna nie mówi o prawdzie, nie używa tych terminów. Postawa relatywistyczna pragnie wolności bez granic, bez więzi, bez kierunku i nie daje odpowiedzi na podstawowe pytania, które nurtują człowieka: skąd pochodzimy?, dokąd idziemy?, jaki jest początek i cel wszystkiego tego, co nas otacza?, jak żyć szczęśliwe?, jaki sens mają cierpienie i śmierć?
Zawsze mnie zaskakuje kiedy czytam, że Jezus jest Prawdą. On nie stwierdza, że mówi prawdę, ale, że „jestem Prawdą”. Również mówi: „Ja jestem”. Nie ma wątpliwości, że tylko u Boga istnienie (rei) utożsamia (adaequatio) się z intelektem (intellectus), ponieważ tylko Bóg jest własnym poznaniem, Logosem. „A Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami”. Amen.
Magna est veritas et praevalebit! – Wielka jest prawda i ona zwycięży!