Trudne mamy czasy dla dialogu. Milenijny optymizm, jaki towarzyszył nam na przełomie wieków został skutecznie zniszczony przez kolejne konflikty, wojny, prześladowania i działania terrorystyczne. Jak wygląda to w relacji nauka-wiara czy nauka i religie?
To pytanie zadaję sobie od jakiegoś czasu, gdyż w tym semestrze prowadzę na ten temat cykl wykładów dla kleryków kilku seminariów franciszkańskich. Na pierwszych zajęciach badaliśmy m. in. cztery modele owych relacji: konflikt, niezależność, dialog i integrację. Dość łatwo udało się nam wskazać przykłady praktyczne ilustrujące każdą z tych relacji. Okazuje się, że funkcjonuje jeszcze jedna opcja – to obojętność.
Obojętność charakteryzująca się brakiem zainteresowania co inni myślą, mówią, badają, jak nas widzą, analizują, interpretują… Obojętność naukowców na świat religii, teologii, duchowości… ale i obojętność teologów, duchownych czy liderów religijnych na nowe wspaniałe osiągnięcia nauki, nawet gdy dotyczą spraw wspólnych…
Problemem jest być może brak agory do wspólnego spotkania, szybko zmieniające się tendencje, rozwarstwienie fachowych języków i niechęć do wysiłku wejścia w problematykę drugiego…
Być może i ta dziedzina dialogu potrzebuje swoich świadków i orędowników.
My mamy cały semestr wykładowy… może zatem uda się nam zasiać ziarno, które kiedyś wyrośnie i…