ŚDM – podsumowanie

Światowe Dni Młodzieży w Krakowie skończyły się, trwają jednak nadal dla nas, którzy byliśmy tam obecni – głębokie wrażenie nie dające się wytłumaczyć w sposób racjonalny słowami. Mimo wszystko trzeba coś napisać i zrobić krótkie podsumowanie tego wydarzenia z mojego punktu widzenia, a więc zawsze subiektywnie, osobiście, partykularnie, jednostronnie.

Modlitwa. Uważam, że pierwszy sukces ŚDM polega na tym, że młodzież tam naprawdę się modliła. Już na Mszy świętej inauguracyjnej na Błoniach młoda Koreanka prosiła mnie o modlitwę za młodzież koreańską, która zginęła w tragicznym wypadku dwa lata temu. Podarowała mi ładny żółty znak żałobny. Potem na Drodze Krzyżowej modlitwa była tak bardzo widoczna, jak i wiele osób klękających na Błoniach. Na Campus Misericordiae, na Mszy z księżmi byłem pod wrażeniem ciszy i pobożności moich braci w kapłaństwie.

Spowiedź. Łagiewniki to prawdziwy kampus miłosierdzia. We wtorek, środę i czwartek pojechałem tramwajami – przede wszystkim ósemką – i busami z mojego miejsca zamieszkania, na aleję Grottgera na Krowodrzy do Łagiewnik. Młodzież przekraczała Bramę Miłosierdzia w Sanktuarium Jana Pawła II, stojąc w ogromnej kolejce, tak samo jak do wejścia do Kaplicy św. Józefa, gdzie św. Faustyna pokazuje Jezusa Miłosiernego. Miłosierdzie czyli spowiedź. Mnóstwo konfesjonałów. Spowiadałem w konfesjonale prowizorycznym na zewnątrz, ale również udało mi się dwa razy siedzieć w konfesjonale w Kaplice Pojednania w dolnym pomieszczeniu Sanktuarium JP2.

Eucharystia. Adoracja przy Najświętszym Sakramencie była możliwa wszędzie. Liturgia była bardzo dobrze zorganizowana. Modlitewnik żółty dużo mi pomógł, a niebieski 'Jezus ufa tobie’ również był bardzo dobrze zrobiony. Np: kapitalny rachunek sumienia według uczynków miłosierdzia względem ciała, szczególnie mi się podobały pytania związane z uczynkiem miłosierdzia „nagich przyodziać”. Adoracja w sobotę wieczór na Campus Misericordiae w Brzegach z modlitwą Koronką do Miłosierdzia śpiewaną w wielu językach – również przepięknie. Wszyscy biskupi trwali na kolanach przed Najświętszym Sakramentem.

Radość. Jeżeli coś zwraca uwagę natychmiast we wszystkich ŚDM to młodość, radość i muzyka. Nie da się głosić ewangelii, dobrej nowiny bez radości. Młody człowiek radosny potrzebuje śpiewania, tak jak Maryja śpiewała 'Magnificat anima mea’ w obecności starej Elżbiety. Muzyka i choreografia była na bardzo wysokim poziomie, a 54 wielkie koncerty YF potrafiły łączyć muzykę i zabawę z modlitwą.

Miłosierdzie. To nie było tylko słowo. Widziałem jak młodzi pomagali sobie nawzajem, jak wstawali i ustępowali miejsca dla starszych ludzi. Wielkim sukcesem ŚDM w Krakowie, co wszystkie media za granicą potwierdzają, było zakwaterowanie wielu pielgrzymów w rodzinach. Pielgrzymi byli bardzo szczęśliwi, a i polskie rodziny również. Tak brzmi jeden z siedmiu uczynków miłosierdzia względem ciała: przybyszów czy podróżnych w dom przyjąć. Pamiętam jak idąc razem z młodymi całego świata jednokierunkową drogą z Sanktuarium JP2 do Sanktuarium Miłosierdzia, różne grupy odmawiały koronkę do miłosierdzia. Pamiętam, że modlitwa była po angielsku: For the sake of His sorrowful Passion, have mercy on us and on the whole world.

Jezus Chrystus. Gdybym chciał podsumować wszystko to, co powiedział papież Franciszek potrafię znaleźć tylko jedno słowo: Jezus. Papież mówił o Chrystusie, zachęcał młodzież do pójścia za Chrystusem. Wybieram to zdanie: „Kochani młodzi, nie przyszliśmy na świat, aby „wegetować”, aby wygodnie spędzić życie, żeby uczynić z życia kanapę, która nas uśpi; przeciwnie, przyszliśmy z innego powodu, aby zostawić ślad. Mamy do czynienia z wielkim paraliżem, kiedy zaczynamy myśleć, że szczęście jest synonimem wygody. Przyjaciele, Jezus jest Panem ryzyka, jest Panem wychodzenia zawsze „poza”. Jezus nie jest Panem komfortu, bezpieczeństwa i wygody. Aby pójść za Jezusem, trzeba mieć trochę odwagi, trzeba zdecydować się na zamianę kanapy na parę butów, które pomogą ci chodzić po drogach, o jakich ci się nigdy nie śniło, ani nawet o jakich nie pomyślałeś, po drogach, które mogą otworzyć nowe horyzonty, nadających się do zarażania radością, tą radością, która rodzi się z miłości Boga, radością, którą pozostawia w twoim sercu każdy gest, każda postawa miłosierdzia”.

Organizacja. Według mnie o wiele więcej plusów niż minusów. Trzeba pamiętać, że ŚDM odbył się pod znakiem ataków terrorystów w Europie. Nie tylko rodzice bali się, również rząd, policja, straż miejska, były mocno i surowo nastawieni. Może z tego powodu Kraków był pusty, nigdy podczas moich sześciu lat pobytu w tym mieście nie widziałem tak pustych ulic. Brzegi nie były idealnym miejscem, to wszyscy wiedzieli, ale spełniły swoje zadanie, ponieważ na Błoniach nie zmieściłoby się dwa miliony młodzieży. Wydaje mi się, że nigdy przedtem w historii Polski tak wielu ludzi, z tak wielu krajów nie odwiedziło Krakowa i Polski w tak krótkim czasie. Mam wrażenie, że pielgrzymi byli zadowoleni i mile zaskoczeni pięknem naszego kraju i warunkami rozwoju. Na pewno sporo z nich wróci. Organizacja spełniła skutecznie swoje zadanie, mimo wszystko, a o aspektach negatywnych nie mam zamiaru mówić.

 

Udostępnij

ŚDM Podsumowanie

To, co się stało w Madrycie jest ważnym wydarzeniem pokazującym, że Kościół jest młody, pełny radości i entuzjazmu. Młodzież zgromadziła się tam, by mocno wyrażać swoją wiarę: Chrystus jest Panem historii! Dla mnie osobiście najbardziej dotarło do serca spotkanie z niepełnosprawną młodzieżą, gdzie Benedykt zapytał: „Z tego powodu, kiedy na horyzoncie młodego życia pojawia się ból, jesteśmy skonsternowani i być może stawiamy sobie pytanie: czy życie może być nadal wspaniałe, jeśli wdziera się w nie cierpienie?”

Nie wiem właściwie, dlaczego skojarzyłem słowa Benedykta XVI z niezapomnianym krzykiem bł. Jana Pawła II w Madrycie w swojej pierwszej pielgrzymce w 1982 r.: „Nie wolno zalegalizować śmierci niewinnego” jako wyraz protestu wobec niesprawiedliwego prawa pozwalającego na aborcję, które krótko później zostało zaaprobowane. Młodzież ŚDM przypomniała swoją radością, pokojem i entuzjazmem, że wiara chrześcijanka daje odpowiedź pozytywną na każde ludzkie pytanie: każde życie ma nienaruszalną wartość, bo „żadne cierpienie nie jest w stanie anulować tego boskiego znamienia wyrytego w głębi człowieka. Nie tylko to: od chwili, kiedy Syn Boży zechciał dobrowolnie przyjąć ból i śmierć, obraz Boży daje się nam także w obliczu tego, kto cierpi”.

Podziwiałem piękno: piękna młodzież, piękne spotkania. Cztery momenty: La puerta de Alcalá (brama Alcala), którą tak wiele razy widziałem i minąłem ją pieszo i samochodem. Przypomniałem sobie znaną piosenkę: „popatrz na nią, popatrz na nią, widzi ona, jak ciągle mija czas”. Brama widziała teraz papieża przekraczającego jej próg. Przesłanie Benedykta będzie trwało na zawsze i wspaniała piosenka, którą można obejrzeć na YouTube jest mimo wszystko tymczasowa. A może jej wykonawcy, Anna i Wiktor, już po sześćdziesiątce odnajdą wiarę ich dzieciństwa?

Piękno Escorialu, granitu przenikniętego logosem jak ulubionego tematu profesora z Ratyzbony, nauczyciela wiary z siedziby Piotrowej: „Nie możemy osiągnąć postępu w poznaniu czegokolwiek, jeśli nie porusza nas miłość i nie możemy też czegoś pokochać, jeśli nie dostrzegamy racjonalności, biorąc pod uwagę, że inteligencja nie jest uprzednia w stosunku do miłości: istnieje miłość ubogacona inteligencją oraz inteligencja pełna miłości. Jeśli prawda i dobro łączą się ze sobą, to tak samo jest w przypadku poznania i miłości”.

Piękno stacji piątkowej drogi krzyżowej i urok Monstrancji z Toledo na sobotnim modlitewnym czuwaniu adoracyjnym w Cuatro Vientos. Jak dobrze być w Kościele, jak dobrze być synem Kościoła katolickiego, przepięknego, powszechnego! „Pozwólcie mi jednak również, abym przypomniał, że pójście za Jezusem w wierze oznacza kroczenie z Nim w komunii Kościoła. Za Jezusem nie można pójść samemu. Kto ulega pokusie, by pójść 'na własną rękę’ lub żyć wiarą według dominującej w społeczeństwie mentalności indywidualistycznej, temu grozi, że nigdy nie spotka Jezusa Chrystusa, lub że skończy idąc za fałszywym Jego obrazem”.

Piękno każdej młodej osoby, bo to się liczy, nie są miliony, ale każdy człowiek, który uczestnicząc w spotkaniu z Papieżem spotykał się tam z Chrystusem. Tak jak powiedział młody francuz Victor: nie Benedykt jest naszym bohaterem, ale Chrystus, a my przeszliśmy do Madrytu nie by szukać Papieża, ale Chrystusa. W ostatnim spotkaniu z wolontariuszami tak wyraził się papież: „Być może ktoś myśli: papież przybył podziękować nam, a teraz prosi. Tak, istotnie. Taka jest misja papieża, Następcy Piotra. I nie zapominajcie, że Piotr w swym pierwszym liście przypomina chrześcijanom cenę, za jaką zostali wykupieni: cenę krwi Chrystusa. Ten, kto ocenia życie z tego punktu widzenia, wie, że na miłość Chrystusa można odpowiedzieć tylko miłością i o to właśnie prosi was papież w tym pożegnaniu: abyście odpowiedzieli miłością Temu, który z miłości oddał się dla was”.

Udostępnij

Przeczytaj jeszcze

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej. Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.