11 marca świat wspominał rocznicę katastrof w Fukushimie, modlił się za jej ofiary i debatował nad sensownością energetyki jądrowej a w Polsce… obdarowano nas antykościelnymi i antyklerykalnymi ekscesami feministek i skrajnej lewicy. Gdzie zatem podziała się lewicowa wrażliwość ekologiczna? czy ona w ogóle istnieje?
Cios, jaki spadł na Japonię 11 marca 2011 r., był niezwykle dotkliwy: trzęsienie ziemi, ogromne tsunami i wreszcie awaria elektrowni w Fukushimie wstrząsnęły światem. Skutki wielkiej katastrofy trwają do dziś.
„Przed 11 marca byliśmy całkowicie nieprzygotowani. Nie chodzi tylko o stronę techniczną, ale głównie o organizacje i standardy bezpieczeństwa. To błędy człowieka stały się słabym punktem energetyki jądrowej” – powiedział niedawno Naoto Kan, były premier Japonii, który z orędownika atomu stał się jego przeciwnikiem. Cytuje go Piotr Bernardyn w ciekawej korespondencji z Tokio (TP 11.03.2012, s. 24 http://tygodnik.onet.pl/31,0,74145,slonce_jeszcze_nie_wzeszlo,artykul.html) i udowadnia, że to nie tsunami i trzęsienia ziemi, ale cały system energetyki jądrowej jest jej największym zagrożeniem.
Szczególnie warty uwagi jest przedziwny układ polityków i właścicieli koncernu energetycznego oraz ich relacje z naukowcami i dziennikarzami a nawet z japońską mafią. Jeśli coś takiego zaistniało w kraju tak dobrze zorganizowanym, to jak jest gdzie indziej?
Światowe media publikują zdjęcia odgruzowanych ulic, obliczają koszty awarii, debatują o przyszłości energetyki jądrowej a nasze media… obficie cytują mi hasła z manifestacji lewackich grupek i radykalnych feministek. Słyszę zatem o przecinaniu pępowiny, o milionach jakie jakoby dostaję i że powinienem wreszcie wybrać się na księżyc, że ów „femiskopat” zapewni wreszcie kobietom pełnię praw czyli łatwy dostępu do aborcji…
Krakowska grupka przeszła hałaśliwie Franciszkańską akurat w czasie, gdy w bazylice św. Franciszka – razem ze znacznie liczniejszą grupą kobiet (oraz wieloma mężczyznami) -modliliśmy się o świat bardziej przyjazny wszystkim, zwłaszcza ubogim i doświadczonym przez życie. Prosiliśmy za ofiary katastrofy w Fukushimie, o mądrość dla naszych decydentów, o odpowiedzialność ludzi nauki i obiektywizm mediów…
Posłaliśmy też gest solidarności i modlitwy pakistańskiej kobiecie Asii Bibi, chrześcijance skazanej za rzekome bluźnierstwo przeciw islamowi, a tak naprawdę za złożenie chrześcijańskiego świadectwa wiary, której wstrząsający list z celi śmierci właśnie do nas dotarł (zob. np. http://papiez.wiara.pl/doc/1091568.Asia-Bibi-Wstrzasajacy-list-z-celi-smierci)
Gdzie w tym czasie znalazły dla siebie miejsce wrażliwość na los ubogich i uciemiężonych, troska o bardziej bezpieczny i zielony świat czy św. Tolerancja?