W poniedziałek 9 września o godzinie 8.00 rozpoczął się w Zambii trzeci semestr szkolny.
W poniedziałek 9 września o godzinie 8.00 siostra Maria, nasza przełożona, oficjalnie przedstawiła mnie i Judytę, jako nowe wolontariuszki z Polski.
Pre-school
– Idziemy do przedszkola – powiedziała siostra – Weźcie aparat. Zrobię wam kilka zdjęć.
Na dziedzińcu przedszkola czekała na nas gromadka dzieci w wieku od 3 do 6 lat, w liczbie około 70. Stały w ośmiu rzędach. W pierwszym chłopcy, w drugim dziewczynki, na przemian, aż do ósmego rzędu. Na powitanie zaśpiewały dla nas piosenkę, po angielsku.
Przywitałyśmy się z każdą z nauczycielek. Było ich cztery, dodatkowo dwie panie do pomocy. Judyta powiedziała coś od siebie. Ja podziękowałam za część artystyczną.
Uwieńczeniem spotkania były chitengii. Chitenga to wzorzysty materiał ok. 2 m. długości i 1.10 m. szerokości. Presilla, jedna z nauczycielek, opasała mnie wokół bioder różno-wzorzystym, biało-czarnym materiałem. Chitengi wystarczyło, aby okręcić mnie dwa razy dookoła. Powstała spódnica, długa aż do ziemi.
Na koniec dzieci zaśpiewałyśmy piosenkę: „If you happy, if you know it, clap your hands”
Basic School
Przyszła siostra Maria:
– Teraz idziemy do szkoły podstawowej, musimy być elastyczne, już tam na nas czekają.
A w szkole… W szkole powtórka z rozrywki, tylko w wersji rozszerzonej. Jeden z nauczycieli, wydelegowany na lidera, wskazał na murowany schodek, jako miejsce gdzie miałyśmy stanąć.
Piosenka na powitanie. Dzieciaki ustawione w kilku rzędach, na przemian męskich i żeńskich. Głos zabrał lider.
– To jest… – przerwał. Odkręcił się do mnie i pyta. – Jak się nazywasz?
– Gosia- odpowiadam uśmiechając się.
– A to jest…- kontynuuje lider, odwraca się i tylko kiwa głową…
-Judyta- odpowiada Judyta.
-Dzudyta. Juudyta. Witamy was w naszej szkole i witamy was w Mansie – dodał po chwili.
Siostra Maria, niczym paparazzi, nadal robi nam zdjęcia. Po chwili podchodzi i rozbiera mnie z chitengi, którą dostałam w przedszkolu. To samo zrobiła z Judytą. Dzieciaki zaczęły się śmiać. Ja popatrzyłam na Judytę, ona na mnie i tylko wzruszyłyśmy ramionami.
Okazało się, że za nami stały dwie panie. Miały dla nas nowe chitengi. Siostra Maria wybawiła je z opresji, ponieważ nie wiedziały, co zrobić z tymi, które już miałyśmy na biodrach.
Tym razem chitengi miały wielkie kwiaty. Kwiaty koloru brązowo-żółto-niebieskiego.
Panie asystentki ubrały nas w nowe spódniczki. Dodatkowo posypały nasze głowy płatkami kwiatów.
Może w Zambii również istnieje powiedzenie: „Gość w dom, Bóg w dom”?…
Mazzarello Tailor Skills
15 minut odpoczynku. Słyszę pukanie do drzwi. Otwieram drzwi i widzę elegancko ubraną panią, która uśmiecha się do mnie i mówi:
– Siostra Maria przysłała mnie po was. Wszyscy są gotowi, aby was przywitać.
Poszłyśmy za elegancko ubraną panią, do Szkółki Krawieckiej.
Zanim weszłyśmy do sali, zdjęłyśmy chitengi, które dostałyśmy w szkole. Zgodnie z sugestią siostry.
– Tutaj też mają dla was prezent – uśmiecha się siostra i bierze ode mnie aparat.
Weszłyśmy do sali. Piosenka na powitanie. Sześć kobiet i jeden mężczyzna siedzieli przy stolikach z maszyną do szycia.
Elegancko ubrana pani przedstawiła się jako nauczycielka w tej szkółce. Przywitała nas a potem wskazała na mężczyznę i dwie kobiety.
– Szyją oni mundurki dla dzieciaków z przedszkola i ze szkoły – powiedziała – a te kobiety tutaj – pokazała ręką na panie siedzące w tylnej części sali – uczą się szyć.
Na koniec dostałyśmy trzecią tego dnia chitengę. Zawiązałam ją sobie wokół bioder. Wszystkie panie się śmieją.
– Coś źle zrobiłam?- pytam nauczycielkę.
– Dobrze, dobrze – odpowiada i dalej się uśmiecha.
Siostra Maria zakończyła całą ceremonię.
– Te wolontariuszki zostawiły w Polsce swoja pracę. Nie przyjechały tutaj, aby pokazać, że są lepsze. Przyjechały, aby podzielić się z wami swoimi umiejętnościami. Przyjechały, aby dzielić z wami swój czas.
Małgorzata Dadej
Zambia, Mansa
17 września 2013