Pokorny zapomniany reformator – bł. Paweł VI

Dziewiętnastego października tego roku papież Paweł VI – Giovanni Baptista Montini – został beatyfikowany przez papieża Franciszka, w obecności papieża seniora Benedykta XVI i wielu tysięcy wiernych na placu św. Piotra – był to akt, który zamykał nadzwyczajny synod biskupów o rodzinie.

Z tym nowym błogosławionym mam konkretne wspomnienie. Kiedy studiowałem na trzecim roku matematyki na Uniwersytecie Complutensis w Madrycie, udało mi się przekonać kolegę Rafała, żebyśmy pojechali na kongres ICU dla studentów z całego świata w Rzymie podczas Wielkiego Tygodnia. 10 kwietnia 1974 r., w auli nazwanej wtedy Nervi, mieliśmy środową audiencję z papieżem Pawłem VI.

Skończyła się audiencja i papież wyszedł z auli do sedia gestatoria – to papieska lektyka, niesiona przez osiem osób. Widziałem go blisko mnie. Wszedłem na krzesło i wspierając się na barierce wyciągnąłem rękę. Bł. Papież Paweł VI, również mnie widział i pochylił się mocno w moją stronę. Podałem mu rękę, a on mocno ścisnął moją dłoń, nawet bardzo mocno. Prosiłem o męstwo dla tego papieża. Później ochrona miała pretensje do mnie, ponieważ sytuacja była trochę niebezpieczna i ludzie niosący papieża musieli mocno trzymać lektykę, by się nie przewróciła.

Papież Paweł VI był jeszcze noszony lektyką (Jan Paweł II zrezygnował z noszenia przez sediari), ale zdjął tiarę – potrójną koronę reprezentującą władzę. Był to pierwszy papież podróżujący przez wszystkie kontynenty samolotem. Wielkie znaczenie miała jego pierwsza zagraniczna pielgrzymka do Ziemi Świętej w 1964 roku. W Jerozolimie doszło wówczas do jego historycznego spotkania z prawosławnym patriarchą Atenagorasem. To dzięki temu gestowi w 1965 roku zniesiono ekskomunikę nałożoną na Kościół prawosławny w 1054 roku.

Nowy błogosławiony papież Paweł VI będzie przede wszystkim wspominany w historii jako papież, który kontynuował otwarty Sobór Watykański II, trzymał właściwy kierunek i zamknął go. Również zostaje na zawsze jego Encyklika Humanae Vitae i jasna treść – konieczną jest rzeczą, aby każdy akt małżeński zachował swoje wewnętrzne przeznaczenie do przekazywania życia ludzkiego. To było w roku 1968, kiedy rewolucja seksualna z marksistowskiego źródła buntowała się przeciw każdemu ograniczeniu, a moralne usprawiedliwienie pigułki antykoncepcyjnej stało się znakiem uwolnienia od wszelkiego magisterium.

Intelektualny, pokorny reformator, papież Paweł VI staje się papieżem cierpienia moralnego, doświadczając intelektualnego chaosu po soborze i niewierności wśród kapłanów. Tak się wyrażał w swojej homilii 29 czerwca 1972:

– „Wydaje się, że przez jakąś szczelinę dym szatana wszedł do Kościoła. Otacza nas wątpliwość, niepewność, problematyka, niepokój, niezadowolenie, konfrontacja. Już nie ufa się Kościołowi, a wierzy się w pierwszego pogańskiego proroka, który przemawia w jakiejkolwiek gazecie lub środku masowego przekazu. Ucieka się do niego prosząc o formułę prawdziwego życia. Nie widząc, że właśnie my jesteśmy prawdziwymi ojcami i nauczycielami.

Weszła do naszych sumień ciemna wątpliwość, wkroczyła przez okna, które powinny być otwarte na światłość. Weszła przez naukę, która została nam dana, byśmy poznali prawdę. Prawda naukowa nie oddala nas od Boga, wręcz przeciwnie zachęca, byśmy szukali całej prawdy z większą siłą. Zamiast tego przyszła krytyka i wątpliwości. Niestety, naukowcy boleśnie pochylają czoło rozumu mówiąc: 'Nic nie wiem, nic nie wiemy, nic nie możemy wiedzieć’. Szkoła stała się miejscem ciemności i przeciwności, czasami na granicy absurdu. Chwali się progres, a później niszczy się wszystko nadzwyczajną radykalną rewolucją, która neguje wszelki postęp, by powrócić do prawa dżungli.

Również wewnątrz Kościoła panują tego rodzaju niepewności. Wydawało się, że po Soborze przyjdzie dzień światła słońca dla życia Kościoła, a zamiast tego przyszedł dzień pełny chmur, dzień burzy, ciemności, niepewności. Głosimy ekumenizm i oddalamy się coraz bardziej od naszych braci. Raczej wykopujemy przepaście zamiast budować mosty”.

Jako nastolatek, licealista pamiętam jak wielki zamęt był wśród duchowieństwa tamtego czasu. Było sporo niewierności. Wielu kapłanów zafascynowało się filozofią marksistowską – interpretowaniem historii i teologii w tamtych kategoriach. Nowa teologia miała punkt odniesienia w holenderskim katechizmie, gdzie tajemnica Eucharystyczna – centrum i kompendium naszej wiary katolickiej – nie była jasno wyjaśniona.

Paweł VI podpisał – często z łzami w oczach – wiele dyspens od obowiązku celibatu. Było to dla niego coś bardzo bolesnego. Na spotkaniu z kapłanami drugiego lutego 1978 r. tak przemówił:

– „Z bólem serca patrzymy na przykry stan niektórych kapłanów i chcielibyśmy dodać im otuchy naszymi pogodnymi i pewnymi słowami, które my wszyscy dziś tutaj skierujemy do Pana: Tuus sum ego! Wszyscy doświadczamy uczucia radości i pewności, które jest w sumieniu kapłana pokornego i wiernego. Nie chcemy teraz rozważać sposobu i proporcji zjawiska zdrad kapłańskich, które w tych ostatnich latach powodowały niemało cierpienia dla Kościoła. To jest codziennie nasz ból i temat naszej modlitwy.

Statystyki przerażają nas, nie mamy słów dla konkretnych przypadków. Szanujemy przyczyny tych decyzji, ale powodują nam ogromny ból. Los słabych ludzi, którzy mimo wszystko mieli siłę, by zdradzić swoje dobrowolne zaangażowanie, zdezorientuje nas i zachęca nas do polecania ich miłosierdziu Boga. Właśnie ci wybrani dla Domu Boga zrezygnują z własnego powołania, są niewierni wobec świętych zwyczajów, co jest dla nas czymś nie do uwierzenia i przypomina straszliwe słowa Psalmu: „Si inimicus meus maledixisset mihi, sustinemus… Gdybyż to lżył mnie nieprzyjaciel,  z pewnością bym to znosił; gdybyż przeciw mnie powstawał ten, który mnie nienawidzi, ukryłbym się przed nim. Lecz jesteś nim ty, równy ze mną, przyjaciel, mój zaufany, z którym żyłem w słodkiej zażyłości, chodziliśmy po domu Bożym w orszaku świątecznym” (Ps 54, 13-15)”.

Dramat papieża Pawła VI zwiąże się bezpośrednio z kryzysem posoborowym. Duch Święty prowadził ten sobór, ale interpretowanie jego nauki i sposób prowadzenia reformy liturgicznej, nie od Niego pochodzi. W końcu dobro i prawda zwyciężają. Skończmy teraz trzema małymi ciekawostkami.

a) Relikwią, którą zaniesiono do ołtarza tuż po ogłoszeniu papieża błogosławionym, był podkoszulek z lekkiej wełny ze śladami krwi. Paweł VI miał ją w chwili zamachu na jego życie w Manili na Filipinach w 1970 r., gdy rzucił się na niego ze sztyletem niezrównoważony mężczyzna. Papieża uratowały wówczas osoby z jego otoczenia.

b) Od maja do listopada 1923 r., będąc młodym kapłanem, pracował w Nuncjaturze w Warszawie. W 1966, z okazji 1000-lecia chrztu Polski chciał pielgrzymować do Częstochowy, ale nie było zgody władz cywilnych. Jego współpracownicy ujawnili potem, że bardzo mocno to przeżył.

c) Montini, będąc substytutem w Sekretariacie Stanu w Watykanie pomagał, w latach czterdziestych, św. Josemaríi i bł. Álvaro, w pierwszych krokach Opus Dei w Rzymie. W 1965 r., odwiedził centrum ELIS, dzieło korporacyjne Opus Dei w robotniczej dzielnicy Tiburtino, w Rzymie. Św. Josemaría Escrivá również tam był. Warto obejrzeć dziesięciominutowy reportaż z tego wydarzenia.

Udostępnij

Przeczytaj jeszcze

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej. Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.