Patchwork-Familien: wszyscy są moimi ojcami

Od początku listopada mam półtora godziny lekcji niemieckiego w tygodniu. Akademia jest blisko domu, grupa jest mała i sympatyczna, koszty niskie. Na początku atmosfera była trochę dziwna, bo to ksiądz, a w dodatku Hiszpan, siedzi wśród studentów. Na pierwszej lekcji zrobiłem taki gest jakby prosząc o przebaczenie za moją koloratkę, a nauczycielka – ambitna i młoda kobieta po germanistyce, która właśnie skończy drugi kierunek – powiedziała śmiało: – Proszę księdza, tutaj wszyscy jesteśmy katolikami, a w moim przypadku praktykuję, więc mnie nie przeszkadza obecność księdza, a reszta uczestników – nie wiem. A wtedy jeden za drugim, wszyscy deklarowali się katolikami praktykującymi i dali swoją aprobatę na moją obecność wśród nich.

Z takim dobrym towarzystwem i przejęciem wydawało się normalne, by od czasu do czasu poruszać tematy religijne i uczyć się trudnych niemieckich słów podczas naszych lekcji, jak na przykład: die Abtötung (umartwienie), albo die Beichte (spowiedź) i zdanie: Ich habe heute in der Fara mich auf den Beichtstuhl gesetzt (Dziś spowiadałem w Farze). Dziewiątego grudnia wpadło takie słowo: unbefleckte Empfängnis Marias (Niepokalane poczęcie NMP), a trochę później słyszeliśmy po niemiecku: Stille Nacht. Tematy życia codziennego były przeplatane: mówiliśmy o rzeczach ludzkich, a czasami również i boskich. Ostatnio tłumaczyliśmy na polski niemiecki tekst pochodzący z podręcznika, tłumaczenie brzmi tak:

’Kiedy miałam jedenaście lat moja mama chciała wejść za mąż po raz trzeci. Mój przyszły ojczym poszedł ze mną na długi spacer i prosił mnie o rękę mojej mamy. Czułam się dorosła i ważna. W końcu jestem najstarsza z naszej Patchwork-Familie, czyli mieszanej rodziny, która wygląda tak: mam jedną matkę, która trzy razy weszła za mąż i jednego ojca, który także znowu się ożenił, plus dwóch ojczymów i jedną macochę. Pierwszy ojczym także znowu się ożenił, a drugi, ten obecny, przedtem również miał żonę. A więc trzeba dodać trzy osoby więcej – jak można powiedzieć: ojczymami czy pół ciociami?

Jestem jedynym dzieckiem z pierwszego małżeństwa mojej matki. Z jej drugim mężem miała dwoje dzieci i z trzecim przyszły kolejne dwoje. Do tego trzeba dodać inne rodzeństwo z strony ojczymów, ponieważ mój obecny ojczym był rozwiedziony i jest ojcem. Natomiast to wszystko jest dopiero połową kosmosu. Mój ojciec biologiczny ma mianowicie dwoje dzieci z jego drugą żoną, a mój pierwszy ojczym ma jeszcze jedną córkę. Również jeśli ktoś teraz powoli stracił wątek niech rozumie wiele rzeczy: mam jedną ogromną i bardzo skomplikowaną rodzinę. Jasne?’

Podsumowanie: chaos nie z tego świata. Ciekawe, że w tej samej lekcji czytaliśmy artykuł o sortowaniu śmieci. Niemcy mają na tym punkcie bzika, a w Polsce ludzie zaczynając mieć wrażliwość na tę sprawę. Mimo wszystko czasami wydaje mi się trochę przesadzone. Wyrażałem moje zdziwienie. A nauczycielka: – czy ksiądz nie uważa, że wyrzucić śmieci do lasu to grzech? – Tak uważam to za grzech, ale o wiele więcej jest grzechu w tym, co czytaliśmy o Patchwork-Familie. – Również się zgadzam z księdzem.

Ekologia jest bardzo ważną rzeczą, a mówiąc o rodzinie, ekologia broni tego, co jest oczywiste: małżeństwo to związek mężczyzny z kobietą na zawsze i otwarty na dar życia. Dbać o środowisko, by zwierzęta i rośliny mogły się zdrowo rozwiać, to bardzo dobra rzecz. Ale powinno się przede wszystkim dbać o środowisko, gdzie człowiek się pojawia i rozwija – łono matki i rodzinę.

Zapłodnienie in vitro jest nie ekologiczne, powoduje poważne problemy genetyczne dla nowo narodzonych, naraża podstawowe prawo człowieka, by urodzić się w sposób naturalny z matki i ojca zjednoczonych w małżeństwie.

Prawdziwa obrona ekologiczna to zdrowa rodzina. Rodzina jest zagrożona przede wszystkim przez egoizm, przez brak poświęcenia, czyli prawdziwej miłości. Oprócz tego ze strony społeczeństwa mamy nieludzkie prawo pozwalając na rozwód i aborcję. Uważam również, że tym, co najbardziej zdestabilizuje małżeństwo jest antykoncepcja: ona powoduje brak opanowania, kierowanie się tylko pragnieniem płciowym, niewierność i rozwody. Antykoncepcja i zapłodnienie in vitro to orzeł i reszka tej samej monety.

Niedawno ktoś powiedział, że wiele rodzin rozpada się ponieważ naśladuje wzory ze społeczeństwa, gdzie mieszka. Konkretnie zwrócił mój rozmówca uwagę na seriale telewizyjne gdzie rozwód i kolejny związek jest zjawisko nie tylko normalne, ale pożądane. A co możemy robić? Pokazać, również w serialach telewizyjnych, że rodzina wierna i wielodzietna jest źródłem radości i pokoju, dobrego samopoczucia i szczęścia, to prawdziwa szkoła do wychowania dobrych ludzi i chrześcijan, a również przyczyna zdrowego społeczeństwa i dobrobytu materialnego. Rodzina stabilna, zjednoczona, wielodzietna, to prawdziwy skarb. Nasze zadanie: dbać o ten skarb! Grüss Gott i do przodu!

Udostępnij

Przeczytaj jeszcze

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej. Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.