To nie jest ważne, że ognisko rozpaliło się 7 zapałką. Nie jest również ważne, że siedzimy na ławkach. Obrzęd ogniska harcerskiego jest mocno nagięty. Wszystko to paruje jak mgła z przedniej szyby samochodu. Widzę teraz wszystko. Widzę w skautach z CALM chęć bycia kimś więcej, niż tylko urwisami z ośrodka dla chłopców ulicy.
W Polsce ognisko bez gitary, to nie ognisko. W Afryce jest podobnie. Tutaj bębny zastępują rzępolicę. Bęben leży skierowany w stronę ogniska, aby skóra była sucha. Daniel siada na niego i zaczyna wybijać rytm na górnej powierzchni. W tym samym czasie Oguanga akcentuje na spodzie bębna.
Czas biegnie jak Stephen Kiprotich, ugandyjski maratończyk. Godzina jak 5 minut. Śmiech, śpiew i ciepło ogniska. Zapominam o bólu głowy i zabójczym katarze. Nie przejmując się moim fałszującym głosem włączam się w śpiew. Bystrzacy na prędko wymyślają nową zwrotkę. „Kiedyś spotkałem Bartka. Zapytałem, czy umie śpiewać? Odpowiedział – Nie umiem, znam się tylko na skautingu”. I tu kończy się piosenka, a zaczyna zdrowy, donośmy śmiech. Najgłośniejszy jestem ja.
Zapada cisza. Oczy skierowane w roztańczony płomień. To dobry czas na gawędę. Chłopcy w zadumie i skupieniu, co się niesamowicie rzadko zdarza, słuchają jak życie definiuje pojęcie lider. „To nie mundur czyni ciebie skautem, lecz myśli, słowa i czyny godne skauta”.
A Ty? Stroisz się w chrześcijańskie piórka, czy czynem udowadniasz, co to znaczy być uczniem Chrystusa? Niedzielna Msza to za mało. Uczeń słucha, a zdobytą wiedzę wprowadza w życie. Kiedy idziesz na wagary świat traci kolejną szanse na zmianę.
Bartłomiej Ciok
Uganda, Namugongo
1 kwietnia 2013