Wiem, wiem, dziwnie to zabrzmi, ale wpakowałam się nieźle z tą obietnicą
blogowania. Nie powiem, miło mi, że KAI mnie do tego zaprosił, czuję się
wyróżniona, ale co tu pisać? Ja tak nie umiem z niczego. Mnie inspirują
ludzie, jak mam przed oczami lub „przy uchu” człowieka, to mi się wtedy
otwiera w głowie. Ale sam komputer?!
Najbardziej ucieszyły się z tego pomysłu moje „młodziaki”, czyli ekipa MAM. Na roboczym spotkaniu, które robimy przed każdym widowiskiem, aż podskoczyli, kiedy im o tym wspomniałam. Młodzi wiedzą, co mówią. Pewnie mają rację. Pochwalili mnie za odwagę oraz za założenie sobie gadu-gadu, co do którego olśnił mnie Marek D. objaśniając szybkość i użyteczność gg. To mnie przekonuje! Boże, ile tego trzeba się uczyć. A potem ludzie się dziwią, że wpadają w depresję, bo nie mogą dogonić samisiebie.
No cóż. Zobaczem, jak mi pójdzie. Młodzi obiecali pomóc. Najwyżej rakiem się wycofam.