Nie będę smutasem!

Kilka lat temu usłyszałam od katolickiego przedsiębiorcy wyrzut: – Co pani taka wesoła?! I nie było to na pogrzebie, tylko na spotkaniu biznesmenów, którzy wierzą w Chrystusa! Może dla tego dżentelmena ON jeszcze nie zmartwychwstał? Ech, żyzń!

Ostatnio miałam jakby déjà vu: – Przejdzie pani kryzys – usłyszałam proroczy wyrok. – Cóż, to żadne novum – odrzekłam. – Co jakiś czas mi się przytrafiają…

Owa przepowiednia padła z ust smutnego profesora po spotkaniu w ramach – nomen omen – Narodowego Dnia Życia, gdzie oboje mieliśmy mini wykłady. On o trzech rodzajach życia: biologicznym, emocjonalnym i duchowym, ja zachęcałam do życia z pasją. Mówiłam o tym, że szczęście jest w każdym z nas, a nie poza nami, i że warto go szukać, co zakłada niezłą harówkę, bo trzeba najpierw zacząć rozpoznawać kim się jest i czego się chce, a czego nie. Dopiero potem można zacząć dookreślać własną misję życiową, by później wiernie ją realizować.

Ja moją misję powoli rozpoznaję i sprawia mi to szaloną radość, bo daje poczucie niepojętej wolności i bycia na właściwym miejscu w życiu, czyli na swoim, a nie cudzym. Zmusza też do odpowiedzialności. To, kim jestem i co robię, jest więc efektem sukcesów małych i większych, ale też mnóstwa porażek, pomyłek, rozczarowań… Kryzysy są w to wpisane. Wszelakie. Na mur! Co ciekawe, moje własne doświadczenia w tej materii potwierdzają przemyślenia i odkrycia mądrych ludzi, a ich zmagania znajduję opisane w książkach (Covey, Powell, Cloud, JP2 i inni).

Nie po raz pierwszy zdarza mi się spotkać kogoś, kto wyraża swoją irytację moim – entuzjastycznym może nieco – podejściem do życia, siebie i innych (vide zgaszony biznesmen czy smutny profesor).

Myślę sobie, że w ten sposób doświadczam reakcji tych, którzy nie chcą wrócić do życia… Dla których to może zbyt trudne na razie, bo łatwiej poutyskiwać, powiedzieć, że jest źle i wszystko zatkać kryzysem: ekonomicznym, społecznym i duchowym. Rzecz jasna, nie ma tu żadnych recept, jak to zmienić. Tylko załamać ręce. Nasza słodka malkontencka rzeczywistość… A ja tak nie umiem, na szczęście! Mnie pcha do zmiany i jej wdrażania. Owa przemiana rzeczywistości, to kontynuacja dzieła stwarzania – to przez nią wyraża się moje i nasze podobieństwo do Boga. Co za radocha!

Przynaglona świeżym objawem marazmu polskiego dzielę się z Wami radosną wieścią, że wokół Mistrzowskiej Akademii Miłości buduje się społeczność ludzi, którzy nie chcą żyć jak „piłka na wodzie”, miotana falami, a chcą być wreszcie „kierowcami własnego życia”. To grono sympatyków i widzów Akademii, którzy przeszli warsztaty profesjonalnej diagnozy talentów, prowadzonych przez Joannę Sałajczyk. Wiecie, że to już inni ludzie? I jak obdarowani! Oni nie są już w stanie comy. I nie pozwolą innym zrobić ze sobą tego, co tamci chcą. Są przebudzeni! Przytomni! Pewniejsi siebie i swojego piękna. Są twórczy. I widzą, że inni też tacy są. Ci nie będą narzekać i czekać.

Poniżej zamieszczam tekst Joanny, żeby i Was nim ucieszyć. Tym – którzy nie boją się kryzysów, bo i one są szansą – życzę odwagi i radości. No i żebyście może też przystali do tego grona obudzonych.

PS. Kiedyś od mądrego ojca duchownego usłyszałam: – Niech pani nie da nikomu zabić w sobie radości! Staram się to z pomocą Boską praktykować. Czego i Wam, Kochani, życzę!

Joanna Sałajczyk
SPOŁECZNOŚĆ KIEROWCÓW WŁASNEGO ŻYCIA,
czyli jak WSPÓLNIE tworzyć inną historię o nas samych

Mistrzowska Akademia Miłości od swojego zaistnienia, z absolutnym samozaparciem, funkcjonuje w roli KREATORA ZMIAN społecznych w naszym kraju. Poprzez swoje niekonwencjonalne widowiska edukacyjne, nagrania na płytkach CD, audycje radiowe, rekomendowane książki oraz warsztaty MAM inspiruje każdego z nas do dokonywania przemiany skostniałych wzorców myślenia, postaw i zachowań. Zwraca się do nas jako TWÓRCÓW własnych doświadczeń życiowych. MAM inspiruje, zachęca i uczy:

·    jak być Kobietą i jak być Mężczyzną, gdyż zbyt wielu ludzi zapomniało, co to znaczy żyć pełnią życia jako Istoty obdarzone płcią, budujące WSPÓLNIE PRZESTRZEŃ MIŁOŚCI
·    jak odnaleźć siebie, własną wartość oraz swój wielki i ważny cel życia, gdyż nauczono nas, że jesteśmy „nieważni” i „małowartościowi”,
·    jak odzyskiwać utraconą przez lata wolność wewnętrzną i nauczyć się obejmować w prawdziwe władanie samych siebie,
·    jak uzdrawiać bolesną przeszłość, w której tkwiliśmy zbyt długo ze stratą dla siebie i bliskich,
·    jak myśleć samodzielnie gdyż oddaliśmy innym siłę swojego umysłu i serca,
·    jak korzystać z pełni własnego potencjału, swobodnie rozwijać i dzielić się swoimi darami-talentami,
·    jak stawać się spójną „całością”, integrując z sensem i wdziękiem wymiary swojego bytu: fizyczny, umysłowy, emocjonalny i duchowy,
·    jak przywrócić wartość ludzkiej egzystencji, ponownie NADAĆ ZNACZENIE ŻYCIU, przywołać zagubione uczucie ZACHWYTU,
·    jak odzyskać poczucie HARMONII, WSPÓŁDZIAŁANIA i JEDNOŚCI ze sobą, z Bogiem, z Partnerem, z Rodziną, z Bliskimi oraz Innymi,
·    jak …………….

Teraz przed MAM staje nowe, WIELKIE WYZWANIE: być współtwórcą prężnej, aktywnej społeczności , zbudowanej z uczestników warsztatów „Kierowca czy Pasażer własnego życia – czyli profesjonalna diagnoza talentów”.
Pierwsze pytanie, to: „Dlaczego chcemy brać na siebie takie zobowiązanie i współtworzyć dynamiczną społeczność?”. Ponieważ misją MAM jest kreowanie pozytywnych przemian w świadomości i tworzenie nowych wzorców społecznych, a wraz z nimi i naszej nowej historii, tak jednostek,  jak i narodu.
Dla pełniejszego rozumienia, dlaczego jest to tak istotny moment i ważne wyzwanie, zacytujmy fragment wypowiedzi prof. Janusza Czapińskiego, psychologa społecznego, dotyczącej kondycji psycho-społecznej Polaków, jaka rysuje się w najnowszych badaniach:

Robert Walenciak: – Martwi się Pan kryzysem?
prof. Janusz Czapiński: – Nie. Martwię się tym, co stanie się za kilka lat.
RW: – A co się stanie za kilka lat?
JCz: – Napotkamy bariery. Staniemy. Brakuje nam pewnej istotnej cechy prorozwojowej. (…) Brakuje nam otwarcia na innych, umiejętności współpracy, negocjacji, kompromisu, godzenia interesu własnego z interesem wspólnym,(…) tworzenia ad hoc różnych zespołów, gotowości do działania w różnych organizacjach…To nas zatrzyma. Absolutnie.”

Drugie pytanie: „Dlaczego społeczność po-warsztatowiczów?”. Ponieważ są to osoby kroczące drogą własnych przemian. Osoby, które podjęły trud rozpoznawania talentów oraz innych atutów własnego potencjału. Osoby, po których widać, że odzyskują wiarę w swoje ogromne możliwości. Osoby, które już rozumieją, że jeśli same się nie rozwijają, nie służą sobie i nie służą innym, także swoim bliskim.
Możesz dołączyć do tej społeczności, jeśli zechcesz. Zapraszamy!

Szczegóły na www.akademia24.pl

Udostępnij

Przeczytaj jeszcze

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej. Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.