W Mysłowicach-Brzęczkowicach odbyło się spotkanie dla rodzin katowickich misjonarzy. Zorganizował je ks. Grzegorz Wita, wikariusz biskupi ds. misji, równocześnie proboszcz brzęczkowickiej parafii. Na spotkaniu był obecny także bp Marek Szkudło.
– Wszyscy idziemy z misją do drugiego człowieka. Jedni wyjeżdżają bardzo daleko, inni są bardzo blisko. Wszyscy przeżywamy jakoś swoją misję. Wszyscy jesteśmy z tą misją, żeby z jednej strony powiedzieć, że ten, który był zapowiadany przyszedł i zbawił nas. I to jest ten Adwent. Z drugiej strony mówimy też, że On stale przychodzi w słowie, w sakramencie. Dlatego chcemy być otwarci na Jego obecność – mówił bp Szkudło.
Pomocniczy biskup katowicki podkreślił rolę rodziny, w której misjonarz odkrywa swoje powołanie. – Trzeba dziękować za te rodziny, bo to w nich rodzi się powołanie, kapłańskie, później odkrywa się misyjne. Są też świeccy misjonarze i za nich też dziękujemy – mówił.
Wspominając pierwsze lata kapłaństwa hierarcha podzielił się swoim świadectwem współpracy z misjonarzem, który wówczas także był wikariuszem w sąsiedniej parafii. – Kiedy współpracowałem z Kordianem widziałem jego gorliwość, jego zapał. On był tak otwarty, że nie mieścił się w jednej parafii i musiał wybrać się w świat – mówił bp Szkudło wspominając o. Kordiana.
Hierarcha podziękował także wszystkim krewnym misjonarzy za to, że „rozumieją Kościół”. – Dajecie Kościołowi, to co macie najlepszego, Waszych synów i Wasze córki, i za to Wam serdecznie dziękuję – mówił pomocniczy biskup katowicki.
Mówiąc o misjach ks. Wita podkreślił, że „misje to nie tylko misjonarze, bądź misjonarki”. – Te osoby nie biorą się znikąd. One pochodzą z konkretnych rodzin – powiedział. Dziękując rodzicom misjonarzy duchowny podkreślił, że to spotkanie „jest podziękowaniem i dowartościowaniem ich świadectwa wiary”. – Zanim ktoś stał się wielkim misjonarzem, to najpierw był małym bajtlem. Dzielą się po całym świecie tym, czego nauczyli się w domu – dodał.
Spotkanie było okazją dla rodzin do podzielenia się swoimi doświadczeniami. – Na misjach jest już osiem lat i dopiero w tym roku był na urlopie. Jest w Zambi. Na jego misji nie ma prądu, ale dzięki technice jakoś sobie radzi. Ma 13 stacji tzw. outstation. Dojeżdża do nich i dobrze sobie radzi – opowiadają rodzice ks. Michała Matysika.
– Jak wylądowałam w tej Afryce, to byłam przerażona. Co to jest? Wszystko mnie to przeraziło. Na szczęście po dwóch godzinach doszłam do siebie – opowiada o swoich pierwszych doświadczeniach mama o. Kordiana Merty OFM, która gdy przeszła na emeryturę odwiedziła swojego syna w Republice Środkowej Afryki.
Spotkanie rozpoczęło się od wspólnej Eucharystii w kościele MB Bolesnej w Brzęczkowicach. Następnie rodziny spotkały się w muzeum misyjnym, które powstało w sali pod kościołem.
Spotkanie dla rodzin misjonarzy jest zorganizowane po raz kolejny. Rodziny misjonarzy spotykają się w różnych parafiach diecezji. Wcześniej spotkania odbywały się już m.in. w Tychach, Rybniku czy Mikołowie.