Każdego dnia rano przed drzwiami misji gromadzi się spora grupka dzieci. Często przychodzą niedomyte i w brudnych ubraniach. Czekają, aż otworzymy im drzwi naszej szkoły.
Któregoś poniedziałku wychodząc z domu, spotykam małą Ligię i Siostrę Martę. Siostra prosi, abym dotknęła ubrań naszej uczennicy. Zmieszana spoglądam na siostrę, która ponawia swoją prośbę. Wyciągam ręce i dotykam. Ligia ma na sobie zupełnie mokrą bluzkę i spódnicę. Jest 7:30, a na zewnątrz czuć chłód. Zdziwiona, pytam, co się stało. Siostra tłumaczy, że dziewczynka prała dzień wcześniej swoje brudne rzeczy. Niestety nie zdążyły wyschnąć. Wszystko co ma w domu jest teraz mokre.
W tym momencie sięgam myślami do piątku. Wraz z wolontariuszką Gosią przypominałyśmy naszym dzieciom, że do szkoły należy przygotowywać się każdego dnia. Że trzeba uprać swoje ubrania, umyć się i uczesać włosy. Ligia zapamiętała naszą uwagę.
Po chwili milczenia dziewczynka zaczyna płakać. Tłumaczy, że w domu nie ma mydła, więc prała ubrania tylko w wodzie. Wymieniamy z Siostrą porozumiewawcze spojrzenia. Zaraz potem znajdujemy miejsce, gdzie Ligia może się umyć. Siostra udostępnia przedszkolne pomieszczenie z dostępem do wody. Ja szybko wyjmuję z szafy czystą bluzkę. Dziewczynka dostaje mydło i wazelinę. Starannie myje ciało i włosy. Ubiera czystą bluzkę, czesze się, a na koniec pierze swoje brudne ubranie.
Po kąpieli Ligia wychodzi niczym nowo narodzona. Od razu zauważam iskierkę w jej oku i nieśmiały uśmiech. Kopciuszek sprzed kilku chwil zamienił się w Księżniczkę.
Judyta Machnicka
Zambia, Mansa
29 marca 2014