Madagaskar – wyspa życzliwości.

Już 3 miesiące pracuje na Madagaskarze. Od 13 tygodni obserwuje tutejsze dzieci. Od 91 dni bawię się z nimi, uczę i gram w piłkę. Już 2184 godzin oddycham tutejszym powietrzem, już nie wiem, ile razy doświadczyłam ogromnej życzliwości.

Nie mam żadnej wątpliwości. Madagaskar to wyspa ogromnej życzliwości. Nie potrafię zliczyć szerokich uśmiechów, które widziałam, miłych słów, które usłyszałam, czy gestów, których doświadczyłam.

Nigdy nie zapomnę sytuacji z oratorium – świetlicy przy kościele i 14-letniego chłopca, który był niepełnosprawny. Miał krzywe nogi i wykręconą jedną rękę. Z powodu kalectwa nie mógł grać w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę, czy robić piruety. Ale zawsze się uśmiechał, rozmawiał ze wszystkimi i był bardzo pomocny. W zeszłą środę, kiedy czas oratorium dobiegał końca, ok godziny 16.30 doświadczyłam jego dobroci. Grałam z dziewczynkami w gumę, na boso. Wspomniany wcześniej chłopiec obserwował nas, dopingował, podskakiwał i cieszył się z każdego mojego udanego skoku. Co było potem? Zdrową ręką założył mi buta i zapiął rzepy. Najpierw jednego. Stałam nieruchomo i nie wierzyłam. Potem drugiego chciałam założyć sama, ale on mi nie pozwolił. Założył mi i drugiego buta, zapiął rzepy i tylko uśmiechał się do mnie. Jedyne co przeszło mi przez gardło to Merci (dziękuję).

Takie sytuacje zdarzają się bardzo często. Takie gesty świadczą o bezinteresownej pomocy i życzliwości. Dzieci pomagają mi wstać z ziemi. Otrzepują mi spodnie z piachu a bluzkę z kredy. Uśmiechają się od ucha do ucha, przytulają, całują albo dzielą się cukierkiem. Zbierają rozsypane przeze mnie kredki, biegną po piłkę, która mi wypadła, pilnują mojego gwizdka i butów podczas, gdy ja gram w siatkówkę. Kobieta w kościele trzyma mi śpiewnik. Inna pozdrawia na ulicy, gdy przechodzę koło niej. A jeszcze inna przesuwa się, bym mogła usiąść w autobusie.
Na każdym kroku życzliwość, życzliwość, życzliwość.

Czy tutejsi ludzie są inni? Co oni mają, czego nam brakuje? Skąd biorą tę radość? Skąd biorą siły i czas, by na każdym kroku obdarzyć drugiego człowieka gestem życzliwości? I nie tylko w okresie świąt (bo tak wypada), ale tak na co dzień, niezależnie od sytuacji. Dlaczego jesteśmy ubożsi o tę zdolność? My, którzy wydaje się, że mamy dużo więcej do zaoferowania, dlaczego wolimy narzekać i ciągle za czymś gonić, kiedy potrzeba tak niewiele?

Renata Gawarska
Mahajanga, Madagaskar
21 grudzień 2014

Udostępnij

Przeczytaj jeszcze

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej. Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.