Ksiądz cudem uratowany w Mosulu

Istnieje jeszcze grupa ludzi dobrej woli, która stara się stworzyć warunki do sprawiedliwego i powszechnego pokoju w Iraku, podejmując liczne działania w celu zwalczania terroryzmu i przywrócenia normalnych warunków w Mosulu. Należy to jednak zaliczyć do kategorii cudów, ale wszystko jest możliwe – historia księdza Nirwana z Mosulu, to potwierdza.

W niedzielę 24 kwietnia 2016 r., bojownicy Państwa Islamskiego w Iraku wysadzili w powietrze rzymskokatolicki kościół. Znajdująca się w centrum Mosulu budowla była znana jako „kościół cudownej Madonny” lub „kościół z zegarem” ze względu na zegar na charakterystycznej dzwonnicy. Wybudowana w 1870 r. świątynia była darem francuskiej cesarzowej Eugenii de Montijo, żony Napoleona III, i przed wojną świątynia cieszyła się wielkim szacunkiem wśród muzułmanów.

Dewastacji świątyni, która należała kiedyś do dominikanów, dokonały oddziały islamistów zajmujące Mosul od blisko dwóch lat. Przed detonacją ewakuowano mieszkańców z okolicznych domów. Wcześniej terroryści całkowicie splądrowali kościół.

Ubolewanie z powodu zniszczenia kolejnego miejsca kultu wyraził patriarcha chaldejski Louis Raphael I Sako. Zwracając się do irackich polityków prosił, by zachęcali do autentycznego pojednania narodowego, które zahamuje rozprzestrzenianie się terroryzmu. Ataki na świątynie są grzechem przeciwko Bogu i ludzkości. Islamiści próbują w ten sposób wyeliminować chrześcijańskie dziedzictwo z Iraku oraz wypędzić całkowicie chrześcijan z kraju. Natomiast jeszcze istnieje grupa ludzi dobrej woli, która stara się stworzyć warunki do sprawiedliwego i powszechnego pokoju w Iraku, podejmując liczne działania w celu zwalczania terroryzmu i przywrócenia normalnych warunków w Mosulu. Należy to jednak zaliczyć do kategori cudów, ale wszystko jest możliwe – historia księdza Nirwana z Mosulu, to potwierdza.

Abuna (ksiądz po arabsku) Nirwan to kapłan i franciszkański zakonnik pochodzący z Iraku. Przed wyświęceniem na kapłana studiował medycynę. W czasie gdy żył w Ziemi Świętym, został zatwierdzony cud potrzebny do  beatyfikacji Matki Marii-Alfonsyny Danil Ghattas. Tamtejszy biskup polecił, aby abuna Nirwan, jako kapłan i lekarz, według protokołu dokonał ekshumacja ciała Matki Marii-Alfonsyny. Od tego wydarzenia zaczął nosić różaniec i relikwię tej zakonnicy.

Św. Ghattas była palestyńską zakonnicą, która urodziła się w Jerozolimie (1843 r.) i tam też zmarła (1927 r.). To założycielka Zgromadzenia Sióstr od Najświętszego Różańca z Jerozolimy. Zgromadzenie jako charyzmat ma propagowanie modlitwy różańcowej, pomaganie księżom w ich działaniu duszpasterskim, zajmowanie się starszymi ludźmi i dziećmi. Beatyfikowana przez Benedykta XVI w 2007 r., kanonizowana przez papieża Franciszka w maju 2015 r.

Ksiądz Nirwan pojechał do Mosulu 14 lipca 2007 r., gdzie w tamtym czasie żyli jego rodzice. Na granicy w Syrii wynajął taksówkę  by dojechać do miejsca docelowego. W miejscowości Bet Yalla, w homilii podczas Mszy św. opowiedział swoją niezwykłą historię:

„Chciałem odwiedzić rodziców mieszkających w Mosulu. W tamtych czasach nie było możliwości przylecieć tam samolotem, ponieważ zostało to zabronione. Środkiem przemieszczenia się pozostał samochód. Plan był taki, by dojechać do Bagdadu i z tego miasta dotrzeć do Mosulu. Prowadzący samochód bał się z powodu trudnej sytuacji w Iraku. Pewna rodzina muzułmańska – ojciec, matka i mała dwuletnia dziewczynka – prosiła o możliwość podróżowania z nami. Kierowca był chrześcijaninem i prosił o moje pozwolenie, którego natychmiast udzieliłem. Kierowca powiedział, że są jeszcze wolne miejsca i muzułmanka rodzina wsiadła. Zatrzymaliśmy się na stacji paliwowej i tam młody człowiek, również muzułmanin, prosił nas o możliwości pojechania z nami do Mosulu. Jeszcze było wolne miejsce, a więc został przyjęty. Granica Jordanii z Irakiem nie otwierała się aż do wschodu słońca. O świcie granica została otwarta i grupa licząca pięćdziesiąt lub sześćdziesiąt samochodów powoli ruszyła razem, jeden samochód za drugim.

Podróż była kontynuowana. Minęły kolejne godziny jazdy i wreszcie dotarliśmy do miejsca gdzie była kontrola. Przygotowaliśmy paszporty. Zatrzymaliśmy się. Kierowca powiedział: boję się tej grupy ludzi, przedtem był tam militarny checkpoint, ale terrorystyczna organizacja zabiła wojskowych i przejęli kontrolę tego miejsca. Kiedy dojechaliśmy, poproszono nas o paszporty i byśmy wysiedli z samochodu. Paszporty zanieśli do biura. Potem wróciła osoba prosząca o paszporty i zwracając się do mnie, powiedziała:
-Ojcze, będziemy kontynuować kontrolę, niech ojciec idzie do biura znajdującego tam dalej.
-Dobrze, jeżeli musimy iść dalej, idziemy. Odpowiedziałem i przeszliśmy pieszo około piętnaście minut aż dotarliśmy do zaznaczonej chaty.

Kiedy dotarliśmy do chaty wyszło z niej dwóch mężczyzn z zakrytymi twarzami. Jeden trzymał kamerę w jednej rękę a nóż w drugiej. Drugi człowiek miał brodę i Koran.

Zbliżali się do nas i jeden zapytał mnie: 
-Ojcze, skąd przyjechałeś?
Odpowiedziałem, że z Jordanii. Potem zapytał o to samo kierowcę. Później zbliżył się do młodego muzułmanina, który dołączy się do nas przy stacji paliwowej, związał go z tyłu i zabił nożem. Również i mnie związał ręce od tyłu i powiedział: 
-Ojcze, nagrywamy to dla Al Jasira, czy chce coś powiedzieć? Nie więcej niż minutę.
-Nie, nie chcę niż powiedzieć, tylko chcę się modlić. – Odpowiedziałem i dali mi minutę na modlitwę.

Potem mocno popchnął mnie ku dołowi, tak, że klęknąłem, zatrzymał się przez chwilę i powiedział mi:
-Jesteś osobą duchowną. Jest zabronione, by twoja krew spłynęła na ziemię, to by było świętokradztwo. Poszedł szukać wiadra i wrócił z nim, aby podciąć mi gardło. Nie wiem dokładnie jak się modliłem, pamiętam, że czułem ogromy lęk. Dotknąłem różańca i relikwii mówiąc do Marii-Alfonsyny:
-To nie przypadek, że mam twoje relikwie. Proszę o twoje wstawiennictwo. Jeżeli Pan chce mnie zabrać gdy jestem jeszcze młody, jestem gotów, ale jeżeli jeszcze nie nadeszła moja godzina proszę, by teraz nikt więcej nie zginął.

Terrorysta wziął moją głowę w ręce, silnie zatrzymał mnie przy ramionach, podnosił nóż. Chwila milczenia i gwałtownie powiedział:
-Kim ty jesteś?!
-Jestem zakonnikiem.
-Dlaczego nie mogę opuścić noża?! – Nie pozwalał, bym coś odpowiedział, i sam dodał:
-Ojcze, ty i wszyscy z twojej grupy, wróćcie do samochodu. – Poszliśmy do samochodu i wyjechaliśmy.

Od tej chwili już nie mam lęku wobec śmierci. Wiem, że kiedyś przyjdzie moja śmierć, ale wiem, że będzie to tylko wtedy, kiedy Bóg tego zechce. Już nie boję się nikogo i niczego. Wszystko to, co zdarzyło się w moim życiu jest wolą Boga i On da mi siłę, bym przyjął jego Krzyż. Ważne jest to, by mieć wiarę. Bóg dba o tych, którzy wierzą w Niego”.

Udostępnij

Przeczytaj jeszcze

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej. Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.