„Parafię moją pożera nuda – oto właściwe określenie. Jak tyle innych parafii! Nuda pożera je na naszych oczach, a my nic na to poradzić nie możemy. Pewnego dnia, być może, zaraza dotrze do nas, odkryjemy w sobie tego raka. Można żyć z tym bardzo długo”. Słowa Georges’a Bernanosa na początku jego powieści „Pamiętnik miejskiego proboszcza” robi wrażenie: nuda, lenistwo, brak poczucia misji i inicjatyw apostolskich, powoli, powoli, tak jak słodka śmierć przy zamarznięciu, zabija ducha chrześcijańskiego.
Niestety nie czytam blogów. Zaglądam czasami na mojego, aby sprawdzić komentarze. Ostatnio jednak zajrzałem na blogi moich sąsiadów na stronie www.ekai.pl i odkryłem, że wpisy mogą być bardzo krótkie, a ich dodawanie – dobrowolne. W jednym z tych wpisów była mowa o misjach i o młodych Polakach i polkach, którzy idą daleko, daleko … do Afryki, do Ameryki Popołudniowej, itd. Pomyślałem, że kraje naprawdę misyjne mamy tak blisko nas, dokładnie za granicą zachodnią: Niemcy, Belgia, Holandia, Francja – La fille aînée de l’Eglise! Najstarsza córka Kościoła!
W marcu 1936 r. hiszpański kapłan, Antoni Pildain, dowiedział się, że papież Pius XI mianował go biskupem i chciał przed święceniami biskupimi pielgrzymować do Rzymu. Nawiasem mówiąc, został od razu mianowany ordynariuszem diecezji na Wyspach Kanaryjskich, gdzie był aż do emerytury w 1966 r. – trzydzieści lat w tym samym miejscu i na tym samym stanowisku!
Podczas podróży do Rzymu przejeżdżał przez Narbonne i został gościem u biskupa tego pięknego francuskiego miasta, ponieważ łączyła ich stara przyjaźń. Ledwo kilka dni wcześniej biskupi francuscy deklarowali, że Francja to kraj misyjny. Pildain nie był zbyt zadowolony z tej deklaracji i w sposób szczery wyraził swoją niezgodę wobec przyjaciela, argumentując w ten sposób:
-Mon amie!, trochę przesadzajcie z tą deklaracją. Jak może być Francja krajem misyjnym, kiedy w Hiszpanii i we wielkich części Europy, Kościół Katolicki żyje waszymi wspaniałymi książkami teologicznymi? Konkretnie mówię o waszych wielkich słownikach: Dictionnaire Apologetique de la Foi Catholique, Dictionnaire de la Biblie, Dictionnaire d’Histoire et d’Archaeologi Chretienne…
A Biskup Narbonne’a odpowiedział mu:
-Właśnie z tego powodu Francja jest dziś kraj misyjny. Katolicy z Francji, sami biskupi francuscy, źle rozumieliśmy słowa Chrystusa. On powiedział: idźcie i głoście -euntes docete!; a my tłumaczyliśmy to jako: siedźcie i pisujcie -sedentes scribite! I jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.
Tak trzeba iść i głosić, a nie siedzieć w domu i pisać przy komputerze. Trzeba wyjść z siebie samego, z własnego wygodnictwa i podwórka, trzeba komplikować sobie życie z miłości do Chrystusa, do Ewangelii i do zbawienia i uświęcenia tak wielu ludzi, którzy na nas czekają. Trzeba odkryć, że misja w rzeczywistości jest tak blisko nas. Każdy chrześcijan jest powołany do pracy misyjnej tam, gdzie żyje, pracuje i śpi, w domu i w miejscu pracy.
Trzeba odkryć nowość, która popycha nas do pierworodnej miłości, trzeba się odnawiać. Każdego dnia to niepowtarzalna okazja, byśmy zaczęli od nowa, byśmy nie spoczęli na laurach, byśmy coś dobrego czynili dla innych. Każdy chrześcijan powinien wracać często do Galilei, tak jak wyrażał się papież Franciszek, w homilii podczas tegorocznej Wigilii Paschalnej.
„Galilea jest miejscem pierwszego powołania, gdzie wszystko się zaczęło! Powrócić tam, powrócić do miejsca pierwszego powołania. Jezus przechodził nad brzegiem jeziora, kiedy rybacy zarzucali sieci. Wezwał ich, a oni zostawili wszystko i poszli za Nim (…).
Także dla każdego z nas u źródła drogi z Jezusem jest jakaś „Galilea”. „Pójść do Galilei” oznacza coś pięknego, oznacza dla nas odkrycie na nowo naszego chrztu jako żywego źródła, zaczerpnięcie nowej energii u korzeni naszej wiary i naszego doświadczenia chrześcijańskiego.
Powrót do Galilei oznacza przede wszystkim powrót tam, do tego żywego punktu, w którym Boża łaska dotknęła mnie na początku drogi. To od tej iskry mogę rozpalić ogień na dzisiaj, na każdy dzień, i zanieść ciepło i światło do moich braci i sióstr. Od tej iskry zapala się pokorna radość, taka radość, która nie uwłacza cierpieniu i rozpaczy, radość dobra i łagodna”.