Wspaniałe TAK (OUI) już padło i oto wypadałoby Drogi Czytelniku, abym opisał ciąg dalszy mojej historii, związanej z Afryką. Może zacznę od początku przygotowań.
Oboje, Prisca i ja, cali w skowronkach, szczęśliwi i zaręczeni, zabraliśmy się za przygotowania do ceremonii ślubnej, która odbyła się oczywiście w Kamerunie. Jak wiadomo, marzenia zderzają się bardzo szybko z rzeczywistością i korygują zamiary. A ślubu nie bierze się z dnia na dzień. Tym bardziej, iż ceremonia miała miejsce na innym kontynencie! A najważniejsze… przysięga małżeńska przed obliczem Pana Boga, to jeden jedyny dzień w życiu, do którego każdy musi się dobrze przygotować i świadomie przyrzekać sobie Miłość, Wierność i Uczciwość Małżeńską, co w dzisiejszych czasach bywa często opacznie rozumiane, szczególnie, jeśli chodzi o słowa „…nie opuszczę aż do śmierci”. Akurat dla Nas to bardzo ważne kwestie.
Prawie pól roku trwały wszystkie poczynania, począwszy od nauk przedmałżeńskich, które oczywiście ja miałem w Polsce, a moja narzeczona w Kamerunie. Świadectwo chrztu i bierzmowania, zapowiedzi przedmałżeńskie w parafii, spowiedź przedmałżeńska – wszystko to wygląda, tak samo w obu krajach. Jednak są też różnice. W Kamerunie nie funkcjonuje ślub konkordatowy, ceremonia cywilna i kościelna pozostają rozdzielone. Oczywiście do wstąpienia w Święty Związek Małżeński podczas uroczystej Mszy Św. odbywającej się poza rodzimą parafią potrzebowałem uzyskać od proboszcza pozwolenie. Tak samo z Urzędu Stanu Cywilnego musiałem postarać się o zaświadczenie o braku przeszkód do zawarcia związku małżeńskiego. Jednakże główne rozbieżności, da się zauważyć na polu międzykulturowym. O ile ceremonie ślubne wyglądają podobnie, cała otoczka towarzysząca tym cudownym momentom diametralnie odstaje od tego, co znamy w Polsce.
Aby zachować chronologię, wpierw opowiem o ślubie cywilnym, który mieliśmy o godzinie 11:00 w jednym z lokalnych oddziałów merostwa, który co prawda wygląda jak budynek wczesnego PRLu. Na ceremonię uszyto dla Prisci i dla mnie specjalne, tradycyjne stroje. Dla Niej uroczą sukienkę afrykańską, a dla mnie dwuczęściowy strój z tradycyjnymi ornamentami. Nawiasem mówiąc, komentarz ojca Dariusza dla mojego stroju był krótki – klaun (a ja wciąż, każdej nocy w pracy słyszę w radiu piosenkę «Zakochany klaun», co mi przypomina tą jakże zabawną uwagę i fakt, iż utwór ten towarzyszył nam na weselu). Chociaż mi osobiście bardzo spodobał się ten strój i innym uczestnikom ceremonii również, więc nie mogło być tak tragicznie!
Ja przybyłem do urzędu jako pierwszy, przywieziony białym mercem Cizi a wybranka mojego serca przyjechała kolejnym mercedesem, w towarzystwie druhen, tańczących i śpiewających w rytm muzyki płynącej z radia samochodowego a także dźwięków gwizdka – niezapomniany widok nawiasem mowiąc. Ślubu udzielał nam zastępca burmistrza, było bardzo oficjalnie a także i zabawnie, szczególnie przy pytaniu do mnie, czy wybieram małżeństwo monogamiczne czy poligamiczne! Tak, w Kamerunie oficjalnie określa się tą orientację podczas ceremonii ślubnej. Jeszcze coś odróżnia rytuał zaślubin, od tego co znamy w Polsce, mianowicie młoda para nakłada sobie obrączki na lewą dłoń, trzymając ręce w górze tak, aby wszyscy zebrani widzieli ten najważniejszy moment i mogli głośno skandować radość i euforię. Na potwierdzenie zawarcia związku małżeńskiego urzędnik splótł nasze dłonie szarfą we wzór flagi narodowej. Na końcu składaliśmy podpisy na dokumentach, mieliśmy rodzinne fotki z udzielającym ślubu i oczywiście zasłużone gratulacje, w końcu to był dla Prisci i dla mnie jeden z najważniejszych dni w życiu, a póki co najważniejszy, wyjątkowy i niezapomniany! Ale ślub cywilny to tylko wstęp do tego, co najdonioślejsze. Po ochłonięciu, kilkanaście minut później byliśmy już razem w samochodzie, podążając na przygotowania do Mszy Świętej, podczas której mieliśmy w obliczu Pana Boga złożyć sobie przysięgę na cale życie. A ten cudowny moment zasługuje na opisanie w kolejnej już części mojej opowieści z cyklu „Kamerun, czyli Afryka w pigułce”. Zapraszam już wkrótce do lektury…
Maciej Kieruj
Poprzednie wpisy Macieja z cyklu „Kamerun, czyli Afryka w pigułce”:
Kamerun, czyli Afryka w pigułce!
Kamerun, czyli Afryka w pigułce! (cd.)