Jezus z Nazaretu, część II

Przeczytałem książkę Józefa Ratzingera + Papieża Benedykta XVI i ciągle zastanawiam się, czy książkę należy bardziej zawdzięczać Ratzingerowi czy Benedyktowi: chyba nie ma różnicy. Dla czytelników, którzy przeczytali z przyjemnością pierwszą część, lektura drugiej będzie również jak „niebo w gębie”. Ratzinger+B16 potrafi pasjonować, ma swój własny styl, który ciągle jest ciekawy, głęboki, dostępny dla wszystkich.

Jan Paweł II Wielki chciał być aktorem i Pan Bóg dał mu ten dar, i w rzeczywistości był wielkim aktorem w Boskim teatrze. Benedykt XVI chciał wykładać teologię i pisać książki, a dobry Bóg ciągle pozwala na to: Ojciec Święty do dzisiaj udziela wspaniałych lekcji z katedry Piotra i publikuje książki w milionowych nakładach. Za 'copy right editrice vaticana’, wydawnictwo watykańskie powinno podziękować z całego serca swojemu dobrodziejowi – Papieżowi, przy całej świadomości, że połowa zarobku idzie na jakąś fundację rozwoju teologii, a druga połowa na dzieła miłosierdzia.

Dla kogo pisze Papież? Jako Niemiec i profesor teologii ma ciągle na uwadze swoich rodaków protestantów, profesorów egzegetów, wykładowców teologii, jego kolegów po fachu. W rozmowie z nimi czuje się we własnym żywiole. Potrafi z nimi lub przeciwko nim bronić człowieczeństwa i Bóstwa Chrystusa, ponieważ książkę można podsumować tymi jej słowami: „nowość 'teofanii’ Zmartwychwstałego polega na tym, że Jezus jest rzeczywiście człowiekiem; że jako człowiek cierpiał i umarł, a teraz znowu żyje w wymiarze żywego Boga, oraz że ukazuje się jako prawdziwy człowiek, a jednak jako przychodzący od Boga – sam On jest Bogiem”.

Jego styl, otwarty i ekumeniczny, prowadzi do rozpoczęcia książki wyrażeniem podziwu dla obszernego dzieła 'Jezus’ teologa protestanckiego Joachima Ringlebena uznając, że kto przeczyta obydwie te książki – Ratzingera i Ringlebena – „zauważy ich głęboką jedność w zasadniczym sposobie rozumienia osoby Jezusa i Jego orędzia”. Pierwsze pochwały przychodzą ze świata naukowców protestanckich, takich jak biblista Craig Evans, baptysta amerykański, który powiedział, że wiele ewangelików i reformatorów będzie zaskoczonych tym, jak 'protestancko’ brzmi drugi tom Papieża. A inny profesor teologii, również ewangelik, stwierdził, że nie miał żadnej wątpliwości, aby dać tę książkę do czytania swoim studentom, a oni nie zorientowaliby się, że nie jest to książka protestantka, gdyby na okładce nie było napisane 'papież Benedykt XVI’. Dobry nauczyciel zna swój przedmiot do głębi, dobry profesor potrafi wykładać go w sposób prosty i jasny.

Druga pochwała przychodzi ze świata żydowskiego, dla Rabbiego Jacoba Neusnera Benedykt XVI potrafi łączyć historię z teologią, jak nikt przedtem tego nie zrobił. W rzeczywistości książka będzie przedmiotem zainteresowania dla wszystkich, którzy rozumieją religię jako coś osobistego, duchowego i pokojowego. Kwestia odpowiedzialności za śmierć Chrystusa nie jest tylko wątkiem pobocznym całej książki, jest ważnym potwierdzeniem historycznym i teologicznym. Pozwólmy, żeby papież mówił: „Kim właściwie byli oskarżyciele? Kto nalegał na wydanie na Jezusa wyroku śmierci? W odpowiedziach Ewangelii zachodzą tu różnice, nad którymi musimy się zastanowić. Według Jana są to po prostu 'Żydzi’ . Jednak to określenie absolutnie nie oznacza u Jana – jak dzisiejszy czytelnik byłby może skłonny myśleć – narodu izraelskiego jako takiego, tym bardziej nie ma ono też charakteru 'rasistowskiego’. W końcu Jan sam był narodowości żydowskiej, tak samo jak Jezus i wszyscy jego uczniowie. Pierwotna społeczność kościelna w całości składała się z Żydów. U Jana termin ten ma precyzyjne, ściśle określone znaczenie: jest on odnoszony do arystokracji świątynnej. W ten sposób został dokładnie wyrażony i w jasny sposób ograniczony krąg oskarżycieli domagających się śmierci Jezusa. Jest to właśnie ta arystokracja świątynna – a nawet, jak dowodzi tego wskazanie na Nikodema, nie wszyscy do niej należący”.

Trzeba trochę wyjaśnić niektóre rzeczy, by uniknąć nieporozumień. Chodzi mi o to, dlaczego papież pisze, że arystokracja świątynna była odpowiedzialna za oskarżenie Chrystusa na śmierć, a nie ma mowy o odpowiedzialności Sanhedrynu. Sanhedryn żądał śmierci Pana Jezusa z powodu bluźnierstwa (było jasne dlaczego: bo uważał się na równego z Bogiem). Sanhedryn to urząd polityczny i religijny, który był najwyższym rangą w Izraelu tamtych czasów, składał się z 71 członków należących do trzech grup, a mianowicie: przywódców kapłanów, starszych (zamożnych lub arystokracji) i uczonych w Piśmie. Wielu z wybranych wśród klas arystokracji było uczonymi w Piśmie, a wśród uczonych w Piśmie byli faryzeusze. Trzeba odróżnić pojęcie faryzeusza (święty, odłączony z ludu, zachowujący przepisy) z uczonym w Piśmie (doktor, rabbi). Przywódcy kapłanów byli w mniejszości w Sanhedrynie, ale stanowili klasę dominującą z wielkim kapłanem na czele. Z tego powodu, kiedy mówi się o 'arystokracji świątynnej czy kapłańskiej’ to jest wyraz odnoszący się do całego Sanhedrynu. Wiadomo, że Nikodem nie należał do klasy kapłańskiej, ale był uczonym w Piśmie i również faryzeuszem (należał do Sanhedrynu nie dlatego, że był faryzeuszem – nikt z tego tytuł nie mógł należeć – ale z tego powodu, że był uczonym w Piśmie), a papież w teksie cytowanym wyżej umieści go w grupie 'arystokracja świątynna’. Krąg oskarżycieli wśród członków Sanhedrynu to była tak zwana 'arystokracja świątynna’, czyli klasa dominująca, a więc znajdowała się tam bez wątpienia grupa faryzeuszów.

Jak słusznie komentuje znany dziennikarz: „coraz więcej biblistów katolickich, na czele z przywoływanym przez B16 Johnem P. Meierem, twierdzi, że faryzeusze ze śmiercią Pana Jezusa nie mieli nic wspólnego. Dlaczego tak uważają mimo jednoznacznych świadectw wszystkich czterech Ewangelii? To proste. Współczesny judaizm wywodzi się z faryzeizmu, dlatego wina faryzeuszy mogłaby zostać zinterpretowana jako krytyka judaizmu. A tego w epoce dialogu czynić nie wolno, zatem prościej jest uwolnić starożytnych faryzeuszy od odpowiedzialności”. Według mojej opinii trzeba jak najbardziej być człowiekiem dialogu, ale zawsze otwartym i wspieranym na prawdzie. W naszym czasach trzeba być trochę dyplomatycznym i używać wyrażeń, które brzmią lepiej by nie obrażać nikogo. Myślę, że egzegeza powinna zawsze mieć wielki szacunek dla tekstu i dla oryginalnego znaczenia, więc nie jest dobrze kiedy chce się interpretować różne fragmenty Pisma Świętego, mając na uwadze nowoczesność nurtów myślenia. Rozumiem również, że dla współczesnych żydów brzmi lepiej 'arystokracja świątynna’ niż 'faryzeuszy’. Wydaje się, że w rzeczywistości szefowie kapłaństwa mieli największy udział w oskarżeniu Jezusa, więc korzystajmy z tego by prezentować prawdę w sposób bardziej atrakcyjny i mniej raniący. Oprócz tego B16 nie mówi, że faryzeusze nie mieli odpowiedzialności za wyrok.

Kontynuując ten temat, wydaje mi się bardzo wyjaśniający kolejny fragment Benedykta XVI mówiący o sformułowaniu 'cały lud’. „Jeśli według Mateusza 'cały lud’ wołał: 'Krew Jego na nas i na dzieci nasze’, to chrześcijanin powinien pamiętać, że krew Jezusa mówi innym językiem niż krew Abla. Nie woła o pomstę i karę, ale jest pojednaniem. Nie jest wylewana przeciw komuś, lecz jest to krew wylana za wielu, za wszystkich”. Więc Papież zachęca nas do odczytywania tych słów 'krew Jego na nas i na dzieci nasze’ w świetle naszej wiary, co oznacza, że „my wszyscy potrzebujemy oczyszczającej mocy miłości, którą jest Jego krew”.

Drugi tom dobitnie wyraża charakter pokojowy, który ma prawdziwa religia. „Straszliwe następstwa przemocy motywowanej religią wszyscy mamy aż nazbyt wyraźnie przed oczyma. Królestwa Bożego, królestwa ludzkości, nie można zbudować na przemocy. Wbrew wszelkim próbom posługiwania się religijną i idealistyczną jej motywacją, nadal pozostaje ona ulubionym narzędziem Antychrysta. Przemoc służy nie człowieczeństwu, lecz antyczłowieczeństwu”. Nie można nigdy uciekać się do przemocy, by bronić prawdy, prawdziwa gorliwość dla Boga polega na miłości: „Zelos – 'Gorliwość’, która chciała służyć Bogu, posługując się przemocą, przeobraziła się w gorliwość Krzyża. W ten sposób ustanowił raz na zawsze kryterium autentycznej gorliwości: jest to gorliwość dającej siebie samą miłości. Taką gorliwością musi się kierować chrześcijanin; w tym też zawarta jest autentyczna odpowiedź na pytanie o 'zelotyzm’ Jezusa”.

Jest jasne, że nie mogę cytować wszystkiego: więc bardzo gorąco zachęcam do przeczytania tej książki. By zakończyć i lepiej zachęcić do lektury, kilka rzeczy godnych podkreślenia:

a) Metodologia: podobna do wykładów na Uniwersytecie. Ciągle zadawane pytania, szukanie dialogu z czytelnikiem, czy ze słuchaczem.
b) Klucz do zrozumienia całej książki: krzyż Chrystusa.
c) Oczyszczenie świątyni jako argument pozytywny na rzecz uniwersalnej wartości modlitwy pogan. d) Data Ostatniej wieczerzy: to raczej nowa pascha Chrystusa w kontekstu paschy żydowskiej.
e) Życie wieczne nie oznacza tylko życia po życiu, już teraz rozpoczyna się życie wieczne przez poznanie i miłowanie Jezus Chrystusa. Chrześcijanin nie wierzy w całe mnóstwo rzeczy: w ostatecznym rozrachunku wierzy po prostu w Boga, w to, że istnieje tylko jeden prawdziwy Bóg.
f) Tunika Jezusa bez szwów oznaczająca godność arcykapłańską, grób Jezusa i sto funtów aleosu oznaczający godność królewską.
g)Jezus zmartwychwstały przynajmniej cztery razy je z uczniami, a dosłownie: 'je razem z innymi sól’. Każde przyjmowanie posiłku jest zapobieganiem śmierci, sposobem podtrzymywania życia. Spożywanie 'soli’ to nowa uczta, nowe wyżywienie, nowe życie. To są spotkanie historyczne nie mistyczne.
h) Chrześcijaństwo jest teraźniejszością.
i) Ciekawe spojrzenie na 'noli me tangere’ Magdaleny: „Dziwi nas to. Powiedzielibyśmy raczej: właśnie w tym momencie, kiedy stoi przed nią, może Go dotknąć, zatrzymać”.

I o wiele więcej interesujących rzeczy może czytelnik odkryć dzięki własnej lekturze. Chrystus ciągle jest nowością, a czytając 'Jezusa z Nazaretu’ Benedykta XVI okryłem wiele nowości, które są stare jak Ewangelia i jak Ewangelia nowe; nowości, które zachęcając do kolejnego czytania Pisma Świętego, do nowego czytania zwracają się do źródła: Tolle et lege!

Udostępnij

Przeczytaj jeszcze

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej. Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.