Każdy katolik – mniej lub więcej gorliwy – wie, że od 18 do 25 stycznia mamy osiem dni, kiedy to w szczególny sposób modlimy się za jedność chrześcijan. Wrażliwość na ten temat ze strony nauki soborowej pochodzi z samej natury Kościoła i lepszego zrozumienia jego tajemnicy: komunii – koinonia ludzi z Bogiem. Oprócz tego ciągle mocno brzmią po wiekach słowa Chrystusa z Ostatniej Wieczerzy: ut omnes unum sint, sicut tu Pater in me et ego in te: ut sint unum, sicut et nos unum sumus.
Przed tym oktawarium modlimy się za wyznawców religii Mojżesza (16.I) i za muzułmanów (17.I). Ostatnio wraca z wielką siłą sprawa religii Mahometa. Pytanie podstawowe polega na tym: czy ta religia szanuje godność i wolność człowieka czy sprzyja pokojowi? Odpowiedzi mogą być tysiące. Prawdopodobnie czytelnicy antyreligijnego pisma Charlie Hebdo myślą, że każda religia związana jest z przemocą i wyobrażają sobie, że jego bluźniercze pismo jest źródłem pokoju, śpiewając razem z Johnem Lennonem: Imagine there’s no heaven. Nothing to kill or die for. And no religion too. Imagine all the people, living life in peace.
Nie. Prawdziwa religia nie może mieć jako fundamentu przemocy, bo to jest nieludzkie, nie-boskie. Bóg – prawdziwy Bóg – jest dawcą życia, miłosiernym i przebaczającym Ojcem, miłującym pokój. Warto przypominać o nauce soborowej i dekrecie Nostra Aetate: „Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte (…) Kościół odrzuca jako obcą Duchowi Chrystusowemu wszelką dyskryminację czy prześladowanie ze względu na rasę czy kolor skóry, na pochodzenie społeczne czy religię”.
Z religią muzułmańską łączy się kilka problemów. Sygnalizuję teraz trzy. Po pierwsze, istnieje problem interpretowania. Nie ma oficjalnego magisterium, więc każdy tłumaczy doktrynę w Koranie na swój sposób. Oprócz tego Koran trzeba czytać w oryginalnym języku arabskim, nie uznaje się innych tłumaczeń, ponieważ nie ma analogii bytu, która jest podstawą metafizyczną dla mówienia o relacji między Bogiem a człowiekiem. Więc, wszystko zależy od woli Bożej, która może być inna w innych czasach i krajach, nie ma stałej natury ludzkiej.
Po drugie, mamy problem jedności religii z prawem i Państwem: władza religijna to władza polityczna. Trzeci problem: nie ma wolności religijnej, a szczególnie dla kobiet muzułmańskich. Problem wolności polega na tym, że Islam oznacza poddanie się Bogu bez żadnej wymówki, więc wyznawcy tej religii bardzo łatwo wpadają w fundamentalizm. Imam czy muezin nawołuje pięć razy dziennie do modlitwy. Może też nawoływać do świętej wojny. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, niech poczyta osobiste doświadczenie nawróconego na chrześcijaństwo Irakijczyka, który pod pseudonimem Joseph Fadelle napisał książkę pt.: „Bez względu na cenę”.
Kiedy byłem w 2009 r. w Rzymie podczas Wielkiego Tygodnia miałem okazję rozmawiać z mieszkającym w Libanie pewnym księdzem z Dzieła, który przedtem prowadził pracę duszpasterską w Jerozolimie. Opowiedział mi dwie historie. Pierwsza była o pewnej młodej muzułmance, która chodziła do Ośrodka Dzieła w Jerozolimie i dobrowolnie zdecydowała się przyjąć chrzest. Rozmawiała w tej sprawie z rodzicami mówiąc, że kiedy już w wkrótce będzie miała osiemnaście lat zdecyduje się być chrześcijańską. Tej samej nocy sam ojciec poderżnął córce gardło.
Druga historia również z Izraela opowiadała o klasztorze prowadzonym przez oo. Franciszkanów, w którym pewien muzułmanin pracował jako dozorca. Spokojny, prosty człowiek, ojciec siedmiorga dzieci, pracowity i odpowiedzialny, lubiany przez ojców. Pewnego dnia poprosił przełożonego o zwolnienie z pracy, ponieważ przybył imam, by głosić nauki, a ten człowiek bardzo chciał go posłuchać. Przełożony dał pozwolenie i następnego dnia, kiedy dozorca wrócił, zapytał go: – O czym mówił imam wczoraj? Odpowiedź była zaskakująca: – O żihadzie, o świętej wojnie. Ale niech ojciec będzie spokojny, ponieważ kiedy będzie ta wojna, ja osobiście zabiję wszystkich kochanych ojców, ale bez cierpienia.
Nie da się ukryć, że sporo wyznawców Islamu bardzo łatwo ucieka się do przemocy. Wielu prostych ludzi jest w rękach małych grup imamów-fanatyków. Bardzo łatwo jest manipulować nimi w imię Proroka, czy jakiegoś sunnity z Koranu. Czy w Koranie jest coś dobrego? Święty papież Jan Paweł II pocałował go jako znak szacunku dla każdego wyznawcy Proroka. Magistralna lekcja papieża Benedykta na Uniwersytecie w Ratyzbonie była również wezwaniem do roztropności wobec tej religii. Jeżeli religia potrzebuje przemocy, by ludzie w nią wierzyli, to oznacza, że jest nieracjonalna, a więc nie na miarę człowieka. Ludzie boją się tej religii, a dziesięć tysięcy Żydów, którzy wyjeżdżali w roku 2014 z Francji w obawie przed mniejszością muzułmańską jest faktem potwierdzającym rzeczywistość.
Czy mówimy o jedności chrześcijan? Czy też o religii muzułmańskiej? O jedności z Bogiem, jedynym dla wszystkich, który objawił się przez Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga i człowieka. Religia Islamu wzrasta ponieważ chrześcijanie wycofują się. Pod wieloma względami cywilizacja muzułmańska jest bardziej chrześcijańska niż stara cywilizacja chrześcijańska. Na przykład: w świecie Islamu szanuje się życie poczęte, nie ma aborcji, respektuje się również starszych ludzi. Ponad miliard wyznawców tej religii zachęca nas do szanowania ich wiary i zwyczajów.
Jasne jest z mojej strony, jako katolickiego księdza, by myśleć, że w rzeczywistości religia Mahometa nie jest religią na miarę człowieka – ona jest religią chrześcijańską. Ale wielu chrześcijanin straciło wiarę, przekonanie do życia według nauki Chrystusa. Potrzeba jest nowego nawrócenia do Boga prawdziwego ze strony katolików, prawosławnych, protestantów: wszyscy wierzący w Chrystusa powinni się nawrócić do Boga Żywego, Dawcy Życia, wtedy świat uwierzy. Wszystko to, co dobre pochodzi od Chrystusa. Wszystkie religie mają wartości moralne, z tego powodu rozumiemy odpowiedź Gandhiego na pytanie, czy jest hinduistą: „Tak, jestem, ale jestem także chrześcijaninem, muzułmaninem, buddystą i żydem”. My wiemy również, że te wartości moralne pochodzą od Najwyższego Ustawodawcy, Słowa Wcielonego.
A Charlie Hebdo to fundamentalizm laicki. To pismo sprzyjające terroryzmowi słowa, które prowadzi muzułmańskich fundamentalistów do aktu przemocy. Fakt, że 3,7 milionów Francuzów uczestniczyło w marszu pod hasłem nous sommes Charlie (je suis Charlie) potwierdza, że wielu Europejczyków w ogóle nie wie, na czym polega wolność słowa, poszanowanie życia ludzkiego, czy godności człowieka. Laicka Francjo! Nawróć się na Chrystusa! Tylko w Nim mamy Liberté-Égalité-Fraternité!
PD. Jedność chrześcijan: jedna wiara (Bóstwo Chrystusa), jedna Eucharystia, jeden Pasterz: ubi Petrus, ibi Ecclesia!