Do podążania z ufnością do Jezusa, niosąc dramaty naszych czasów, ale doświadczając też piękna Bożej miłości zachęcił Franciszek podczas tradycyjnej „Pasterki”, której przewodniczył w Wigilię uroczystości Narodzenia Pańskiego w Bazylice św. Piotra w Watykanie. Wraz z papieżem liturgię koncelebrowali kardynałowie, biskupi oraz kilkudziesięciu księży.
Przed rozpoczęciem Eucharystii papież odsłonił figurkę Jezusa w ustawionym przed konfesją św. Piotra żłóbku. Rozbrzmiały dzwony bazyliki watykańskiej. Grupa dwanaściorga dzieci w ludowych strojach z różnych krajów, złożyła bukiety białych kwiatów u stóp żłóbka. Wśród nich był chłopiec w krakowskim stroju.
Po dwóch czytaniach – po hiszpańsku i angielsku – diakon odśpiewał po łacinie fragment Ewangelii św. Łukasza o narodzeniu Jezusa.
W homilii papież zaznaczył, że w Dzieciątku Jezus miłość Boga wobec nas staje się konkretną, zaś noc Bożego Narodzenia jest nocą chwały, radości i światła. Nawiązując do pasterzy, którzy przybyli do stajenki betlejemskiej przypomniał, że Bóg obecny jest w kruchej prostocie niemowlęcia, łagodności jego położenia w żłobie oraz czułej miłości pieluszek, w które był owinięty. „Aby Go spotkać trzeba iść tam, gdzie On przebywa: trzeba się pochylić, uniżyć się, stać się małymi” – stwierdził Franciszek. Dodał, że „rodzące się Dzieciątko wzywa nas do opuszczenia ulotnych złudzeń, aby przejść do istoty, do wyrzeczenia się naszych nienasyconych żądań i porzucenia odwiecznego niezadowolenia i smutku z powodu czegoś, czego zawsze będzie nam brakowało”.
Papież przypomniał dramatyczny los dzieci, które leżą dziś w nędznych „żłóbkach godności”: „w podziemnym schronie, by uniknąć bombardowania, na chodniku wielkiego miasta, na dnie łodzi przeciążonej migrantami. Pozwólmy, by wyzwaniem dla nas były dzieci, którym nie pozwala się narodzić, te, które płaczą, bo nikt nie zaspokaja ich głodu, te, które nie trzymają w rękach zabawki, lecz broń” – zaapelował Ojciec Święty.
Franciszek podkreślił też paradoksalne elementy tajemnicy Bożego Narodzenia, będącej równocześnie tajemnicą nadziei i smutku. Niesie z sobą smak smutku, bo miłość nie jest przyjęta, życie jest odrzucone. „Także dzisiaj może być taka sama obojętność, gdy Boże Narodzenie staje się świętem, w którym protagonistami stajemy się my sami, zamiast Niego; kiedy światła komercji spychają w cień światło Boga; kiedy gonimy za prezentami a pozostajemy niewrażliwymi na osoby usunięte na margines” – powiedział.
Papież wskazał także na elementy nadziei, światła Boga przezwyciężającego nasze ciemności, rodzącego się do życia, aby dać nam swoje życie; przychodzącego w nasz świat, aby nam przynieść swoją miłość. „Nie przychodzi, by pożreć i rozkazywać, ale by karmić i służyć. Istnieje zatem bezpośrednia nić łącząca żłóbek i krzyż, gdzie Jezus będzie chlebem łamanym: jest to bezpośrednia nić miłości, która daje siebie i nas zbawia, która daje światło naszemu życiu i pokój naszym sercom” – powiedział Ojciec Święty.
Franciszek zachęcił, byśmy jak pasterze z ufnością udali się do Jezusa, wychodząc od naszych ograniczeń. „Wejdźmy w prawdziwe Boże Narodzenie wraz z pasterzami, zanieśmy do Jezusa, to czym jesteśmy, nasze marginalizacje, nasze nie zagojone rany. W ten sposób zasmakujemy w Jezusie prawdziwego ducha Bożego Narodzenia: piękno bycia kochanymi przez Boga. Wraz z Maryją i Józefem jesteśmy przed żłóbkiem Jezusa, który rodzi się jako chleb dla mojego życia. Kontemplując Jego pokorną i nieskończoną miłość, powiedzmy Jemu „dziękuję”: dziękuję, ponieważ uczyniłeś to wszystko dla mnie” – zakończył swoją homilię papież.
W modlitwie wiernych modlono się po chińsku, za święty Kościół Boży, niech Słowo Boże, które stało się ciałem strzeże go zawsze w pełni wiary i uczyni go gościnnym domem dla każdego człowieka poszukującego prawdziwej radości; po francusku, za pasterzy Kościoła i głoszących Ewangelię, niech Mądrość Boża, która stała się ciałem dotknie ich umysłów i skieruje wszystkie ich decyzje ku budowaniu cywilizacji miłości; po arabsku, za żyjących w ciemnościach grzechu i błędu, niech światło Boga, które stało się ciałem pokona noc ich serca i ukaże im piękno komunii z Bogiem; w języku malajalam, używanym w Indiach, niech Syn Boży, który stał się ciałem strzeże ich życia w czystości i sprawi, by wzrastały w łasce i pogodzie ducha; po rosyjsku za ubogich i samotnych, niech Emanuel obecny w ciele Dzieciątka pocieszy ich w ich cierpieniach i sprawi, by poczuli się cennymi w oczach Ojca.
W procesji z darami do papieża podeszły trzy rodziny: Sicari: Domenico, Annamaria, Chiara i Giulio, rodzina Lee: Angel, Angela, Agnes, Andrew i Lidia i rodzina Nguyen Tan Hung: Luigi, Maria i wnuczka.
W śpiewie na ofiarowanie rozbrzmiała tradycyjna kolęda łacińska „Quem pastores laudavere”. Jej tekst pochodzi z XV wieku z Czech, zaś melodia powstała we Wrocławiu w roku 1555 i była aranżowana przez różnych kompozytorów, m.in. Michaela Praetoriusa (1571-1621). Jest popularna w kręgach protestanckich.
Po papieskim błogosławieństwie odśpiewano antyfonę Maryjną Alma Redemptoris Mater: „Święta Odkupiciela Matko, któraś otwartą nieba bramą pozostała Gwiazdo morza!”
Przy śpiewie kolędy „Adeste fideles”: „Przybądźcie, wierni Przybądźcie wierni, weseli, triumfujący Przyjdźcie, przyjdźcie do Betlejem Narodzonego zobaczcie Króla Aniołów” Ojciec Święty z grupką dzieci udał się do szopki w bazylice watykańskiej. Tam złożył figurkę Dzieciątka Jezus a dzieci wiązanki kwiatów. Odśpiewano włoską kolędę „Tu scendi dalle stelle”, do której muzykę skomponował św. Alfons Maria Liguori, założyciel redemptorystów.
W wypełnionej po brzegi bazylice watykańskiej zajęli miejsca duchowni i świeccy, wśród których, jak co roku, było wielu pielgrzymów z różnych krajów, przybyłych do Rzymu z okazji świąt Bożego Narodzenia. Licznie przybyli przedstawiciele korpusu dyplomatycznego, akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej i przy rządzie włoskim.
Była to czwarta Pasterka papieża Bergoglio w Watykanie.