Ewangelia czy demagogia?

Ktoś powiedział mi, że czytając nową Adhortację Apostolską Evangelii Gaudium miał wrażenie, że czyta demagogię ewangeliczną. Nie mogę z tym się zgadzać, ponieważ słowo demagogia według definicji oznacza wpływanie na opinię publiczną poprzez działanie obliczone na łatwy efekt czy poklask. Papież Franciszek bardzo pragnie, by Ewangelia była przyjmowana przez wszystkich w sposób radosny i wolny; papież nie manipuluje, nie szuka poklasku, nie zadowala się łatwymi efektami czy sukcesami.

Nie ma wątpliwości, natomiast, że Evangelii Gaudium w dużym stopniu różni się od reszta dokumentów papieskich. Przede wszystkim poprzez używany język: prosty, bezpośredni, efektowny, trafiający do ludzi, z żywymi przykładami od pasterza dobrze znającego chrześcijańską rzeczywistość. Treść jest stara jak Ewangelia i – jak Ona – ciągle nowa. Dwa słowa powtarzają się niestrudzenie: ewangelia i radość. To ostatnie słowo ponad sto razy. Trzeba ewangelizować z radością, uśmiechniętymi twarzami. Inaczej się nie da. Nie zapominajmy, że ewangelia pochodzi od greckiego słowa „euangelion”, gdzie eu oznacza dobra i radosna, a „angelion” – nowina.

Papież Franciszek jest świadomy, że nowa ewangelizacja nie będzie tylko wynikiem tego dokumentu, czy innych pism. Będzie wyrażana poprzez żywy przykład konkretnych chrześcijan, którzy własnym życiem, przykładem i słowem pokazują Chrystusa otaczającym osobom: w rodzinie, w pracy, na ulicach miast i miasteczek. Przykład mamy, według mnie, pierwszych chrześcijan, którzy potrafili zmienić siebie, innych oraz swoje środowisko – dzięki własnemu, prawdziwie chrześcijańskiemu życiu.

Przeczytałem dwa razy Evangelii Gaudium. Pierwszy raz po hiszpańsku, a drugi po polsku. Muszę szczerze stwierdzić, że wolę tłumaczenie polskie od oryginalnego tekstu hiszpańskiego. We wielu miejscach nie odpowiadał mi Wiele sposób używanie języka Cervantesa, w tym nie mogę chwalić papieża Franciszka, ale rozumiem doskonale, że Bergoglio używa tego języka jako narzędzie do komunikowania, nie do tworzenia literatury. Również rozumiem, że kiedy Jezus przemawiał, niektóre słowa i wrażenia mocno brzmiały dla słuchaczy tamtych czasów.

Z mojego osobistego czytania wybrałem 67 małych tekstów, które wywarły na mnie silne wrażenie. Teraz jako przykład cytuję tylko jeden z tych fragmentów wybranych, mianowicie część z punktu 101, w ramach zachęcenia do czytania tego dokumentu. „Wszyscy mamy sympatie i antypatie, i być może w tym momencie jesteśmy wściekli na kogoś. Powiedzmy wtedy przynajmniej Panu: «Panie, jestem wściekły na tego, czy na tą. Proszę Cię za niego i za nią». Modlitwa za osobę, która nas irytuje, jest pięknym krokiem miłości i jest aktem ewangelizacji. Zróbmy to dzisiaj! Nie pozwólmy się okraść z ideału miłości braterskiej!”

Ten tekst, jak i cała Adhortacja Apostolska Evangelii Gaudium to dokument duszpasterski łatwy do czytania i dostępny dla wszystkich z wyjątkiem punktów 222 i 223. 'Limite y plenitud’ czyli 'ograniczenie i pełność’ to „odlot” filozoficzny papieża Franciszka w doskonałej jedności ze szkołą hiszpańską i argentyńską Jezuitów 'talleres de oración’ z ojcem Javier Albisu na czele. Na pewno jego współbracia będą zadowoleni z umieszczenia tego tekstu. Natomiast przeciętny czytelnik ma prawo do zadania sobie pytania: o co tutaj chodzi ?

Pod koniec, chcę zwracać uwagę na błędne techniczne w polskim tłumaczeniu. Powiedziałem, że wolę tekst polski na hiszpański, ale ktoś słusznie zwrócił na mnie uwagę, że niektóre zdanie są źle tłumaczone i tłumacz nie rozumiał idei papieża Franciszka. Na przykład, kiedy mówiąc o biskupie pisze w numerze 31 „y en ocasiones deberá caminar detrás del pueblo para ayudar a los rezagados y, sobre todo, porque el rebaño mismo tiene su olfato para encontrar nuevos caminos” w nieoficjalnym polskim tłumaczeniu czytamy: „a w pewnych okolicznościach powinien (biskup) iść za ludem, by pomóc tym, którzy zostali z tyłu, ponieważ jest pasterzem swojej owczarni, jego węch pozwala mu rozpoznać nowe drogi”. Ostatnie zdanie jest źle tłumaczone i w oryginalnym hiszpańskim ma inny sens. Moje kiepskie tłumaczenie brzmi: „… zostali z tyłu, przede wszystkim, ponieważ sama owczarnia ma własny węch, by znaleźć nowe drogi”. A więc lud Boże ma tak zwany 'sensus fidei’ pozwalający mu znaleźć właściwe drogi, np różne pobożności ludowe, a Biskup powinien iść za ludem, by on sam był wierny Chrystusowi i wypełnił misję służenia ludu Bożemu.

Udostępnij

Przeczytaj jeszcze

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej. Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.