„.. Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego …”
W ostatnią sobotę przed Wielkanocą miałyśmy z dziewczynkami dzień skupienia. Był czas na wysłuchanie konferencji o znaczeniu tych świąt dla nas, chrześcijan. Siostra Prisca w prosty sposób wytłumaczyła dziewczynkom, że każdy nasz grzech jest jak gwóźdź, który wbijamy w ręce i w nogi Pana Jezusa.
Opowiedziała także o tym, że nasz żal za grzechy i postanowienie poprawy mogą wyleczyć rany jakie zadaliśmy Panu Bogu. Po konferencji był czas na medytację, aby przemyśleć swoje winy i móc przystąpić do sakramentu pojednania.
Niektóre dziewczynki klękały przed kaplicą, inne medytowały leżąc w kaplicy, ale długie kolejki do spowiedzi i opóźniona Msza Święta świadczyły tylko o tym, że bardzo potrzebny był ten dzień i że dobrze przygotowały swoje serca do przyjęcia Pana Jezusa.
Uwieńczeniem tego dnia była Msza Święta. Dziewczynki mimo zmęczenia słuchały i obserwowały księdza, szczególnie na kazaniu. Franciszkanin podchodził do dziewcząt i co chwilę pytał o coś.
W końcu poprosił Victorię, aby usiadła obok Niego i zapytał, co by zrobiła gdyby spotkała, go płaczącego na drodze. Victoria odpowiedziała, że powiedziałaby, że jej przykro. Dobrze a co dalej? pyta ksiądz. Ona odpowiada, że zabrałabym Cię na posiłek, i to wszystko? Nie, odpowiada Victoria potem pobawilibyśmy się i odprowadziłabym Cię do domu, abyś już nie płakał!
Całe kazanie ksiądz odniósł do słów Victorii, jedenastoletniej dziewczynki, o której powiedział, że widząc Jego w smutku, kierowała się miłością. Z miłości i troski powiedziała, że jej przykro, nakarmiłaby go i pobawiłaby się z nim. Potem dodał, że wszystko co w życiu robimy powinno zawsze mieć źródło w miłości do Pana Boga i do drugiego człowieka. Powiedział także, że wszystko co w życiu nas spotyka to dar, za który powinniśmy dziękować. Dzisiaj ja szczególnie dziękuje za dar bycia w tym miejscu i z tymi ludźmi, uczę się też rozumieć, że im trudniejsze dziecko tym więcej miłości potrzebuje. Z miłości do dziewczynek postanowiłyśmy zostać na święta z nimi, w naszym sierocińcu.
Wioletta Ciseł
Zambia, Lusaka
28 marca 2013