Poranny budzik każdego dnia rozbrzmiewa coraz głośniej. Ilość decybeli w moich uszach zależy od poziomu zmęczenia. Wstaję bez większego namysłu i ruszam przed siebie. Odhaczam w głowie punkty dnia dzisiejszego i notuję kolejne. Lista ciągle za długa.
Sala oratoryjna niezamieciona. Kredki nienaostrzone i zdjęcia niezrobione. Rodzina czeka na skype, a wiadomości od znajomych nieodczytane. Zajęcia dla dzieci jeszcze niegotowe, a ogłoszenia nierozwieszone. Kolacja niezrobiona, a życzenia do przyjaciela wysłane za pięć północ. Rzecz jasna wenezuelska, bo w Polsce kolejny dzień już świta. Planowany sen znów opóźnia się o kolejne dwie godziny, a lista zadań po minionym dniu wydłużyła się dwukrotnie.
Zbyt mało czasu na plany i obowiązki. Deficyt snu. Brak czasu na odpoczynek. Taka prawda? Być może! A może facebook zjada ci połowę twojego snu, plany są zbyt bujne, a praca zbyt ambitna. Może twój świat stoi na głowie nie tylko dlatego, że mieszkasz na półkuli południowej. Kiedy życie nie zadawala twoich oczekiwań, może wmawiasz sobie, że satysfakcja przyjdzie z lepszą pracą lub nowym gadżetem.
Boże! Kim jest człowiek, że o nim pamiętasz? Człowieku! Kim jest On, że troszczy się o ciebie? To nie kolejny związek bez zobowiązań! To nie pseudo małżeństwo, czyli układ dwojga ludzi, którzy boją się zaryzykować dla Miłości. To nie gimnazjalne „chodzenie ze sobą”, ani włóczenie się po dyskotekach. Bóg ma dla ciebie czas. Ma miłość i ma ciebie! Ty masz tylko, albo aż Boga! On jest ślepo zakochany w Tobie. Jest też cierpliwy. Czeka na posprzątany dom, zrobione zakupy i ugotowany obiad. Czeka na naostrzone kredki, zaplanowane i przygotowane lekcje dla dzieci. Czeka na ciebie! Musisz jedynie chcieć Boga w twoim życiu!
Małgorzata Wiśniewska
Wenezuela, San Felix
21 stycznia 2014