Cały sierpień roku pańskiego 2015 byłem w Hiszpanii, w Kraju Basków, a jeszcze bardziej konkretnie w pięknym mieście Donostii, czyli San Sebastian. Tam uczestniczyłem w trzytygodniowym kursie formacyjnym właściwie dla ludzi z Dzieła. Dyrektorem tego kursu był obecny rektor Uniwersytetu Navarry, fachowiec z dziedziny komunikacji. Było też dużo sportu, wycieczek, pogadanek i modlitw, a pogoda jak na zamówienie.
Miałem również możliwość bycia z mamą i rodziną, która spędzała wakacje w Zarautz, nad morzem, około dwudziestu kilometrów od Donostii. W Zarautz mój dziadek Antonio, sługa Boży, kupił dla rodziny dom jeszcze przed wojną domową i do dzisiaj stoi dom Pilar Enea i tam moja rodzina wykorzystuje czas letni. Tam również, jako dziecko, spędzałem szczęśliwe wakacje w radosnych latach sześćdziesiątych.
Kraj Basków to mała ojczyzna św. Ignacego z Loyoli. Kiedy w sierpniu 1954 r., mój tata razem z mamą i dwoma starszymi braćmi pojechali samochodem z Alcañiz do Zarautz, nie mieli łatwo trafić drogami w tamtych czasach. Mój tata zgubił się i zamiast do Zarautz dojechali do Loyoli. Trochę wcześniej moja mama dowiedziała, że jest w stanie błogosławionym. W Loyoli zdecydowali nazwać to dziecko Ignacy jeśli będzie to chłopak. I tak było.
31 lipca 1962 r. grając na placu w Alcañiz, tam gdzie się urodziłem, coś znalazłem. Ten plac nazywał się, myślę, że ciągle się nazywa, Glorieta de la Fuente de los 72 caños, czyli pawilon ze źródła 72 rur. Widziałem czarną, malutką książkę, całą nowiutką leżącą na ławce. Byłem zdziwiony i myślałem, że ktoś jej zapomniał, więc mimo ciekawości, nie dotykałem jej. Kiedy kilka godzin później zabawa się skończyła i wróciłem do domu, patrzyłem na ławkę i tam samotna książka jeszcze leżała, jakby czekając na kogoś. A więc nikt nie przyszedł po nią, wziąłem ją zatem, a przy posiłku wręczyłem mojemu ojcu, mówiąc: tato, znalazłem to w parku.
Mój tata wziął książkę i z wielkim zdziwieniem powiedział: a czy wiesz co to jest za książka? – Nie, nie otwierałem ani nic nie czytałem. – To jest Ćwiczenie duchowe św. Ignacego, ciekawe, że dziś to znalazłeś: to ma jakieś znaczenie. Wziął książkę i trzymał ją, pisząc na pierwszej stronie: „Se lo encontró Ignacio el día de su santo en la glorieta de Alcañiz en 1962” (Znalazł to Ignacy w dniu jego imienin na placu w Alcañiz). Trzydzieści lat później, już kiedy byłem księdzem, mój tata napisał również na pierwszej stronie tej książki następujące słowa: „Y hoy, 14 de marzo de 1992, se lo doy a Ignacio, porque creo que desde su nacimiento San Ignacio de Loyola le encaminó al Opus Dei. Un abrazo muy fuerte de tu padre” (I dziś, 14 marca 1992 r., oddaję ją Ignacemu, ponieważ myślę, że od jego narodzenia św. Ignacy z Loyoli skierował go do Opus Dei. Ściskam mocno, twój ojciec). I oddał mi tę książkę: Exercicios espirituales – San Ignacio de Loyola, fundador de la Compañía de Jesús, Madrid 1904.
Z tej historii mojego życia wynika jasno, że nie mogłem nie pojechać do Loyoli. Byłem tam kilka razy w latach sześćdziesiątych, a teraz udało mi się odwiedzić to sanktuarium dwa razy bez pośpiechu. Podobał mi się przede wszystkim stary dom rodzinny św. Ignacego. Jest zachowany z wielką starannością i wszystko tam kręci się według życia świętego. Naprawdę zbliża do Boga poznanie życie świętych.
W tym świętym domu rodzinnym można wiele rzeczy dowiedzieć się o życiu świętego. Zrobione to jest dla ludzi, a szczególnie dla dzieci. Widziałem je, jak były zadowolone, oglądając wiele scen przedstawianych przez figurki – podobnych do tych, które przedstawia się w związku z Bożym Narodzeniem – życie świętego Ignacego: narodzenie, bitwa w Pampelunie, jego nawrócenie we własnym domu przy czytaniu duchowym, podróż do Manresy, do Ziemi Świętej, studia w Alcala i Paryżu, założenie Stowarzyszenia Jezusowego, spotkanie z papieżem, itd. Hagiografia w sposób wizualny – dobry pomysł.
W muzeum bardzo mnie wzruszyły słowa: tutaj Ignacy oddał swoje życie Bogu. Jest kaplica z Przenajświętszym Sakramentem. A więc muzeum ma na celu, by zwiedzający mogli się modlić przy okazji zwiedzania świętego domu. Eksponowane są tam dwie oryginalne książki – Vita Christi Ludolfa z Sajonii, Flos sanctorum (Życie Świętych) Jakuba della Voragine – przy których czytaniu Ignacy zastanowił się głęboko – czy nie mogłem i ja czynić czegoś podobnego do tego, co robił Dominik i Franciszek? Dotyka się historii nawrócenia tego świętego.
Odkryłem podczas mojego pobytu w Krajach Basków drogę ignacjańską – camino ignaciano (www.caminoignaciano.org), w tym pierwszym roku jubileuszowym ignacjańskim (31.VII.2015/31.VII.2016). To ponad pięćset kilometrów szlaku, który Ignacy z Loyoli w 1522 r., po swoim nawróceniu, szedł pieszo z Loyoli do Manresy (w Katalonii, blisko NMP Monserrat), by stąd skierować się ku Ziemi Świętej.
Chodzi o doświadczenie religijne na wzór tego świętego. Niektórzy ludzi gonią za pieniędzmi, przyjemnościami, sławą lub władzą; pielgrzym wiary chodzi za Chrystusem, by znowu się nawrócić przez pokutę, modlitwę i miłosierdzie. Ignacy czuł potrzebę naśladować Mistrza i kierować się nie ku Santiago, ale ku Jerozolimie. Iść na przekór – walka nieustanna aż człowiek wchodzi do ziemi obiecanej.
Verba docent, exempla trahunt (słowa uczą, przykłady pociągają) et imagines ostendunt (zdjęcia pokazują):