Kościół był, jest i będzie za życiem. To jest nasza opcja fundamentalna – podkreślił bp Mirosław Milewski w płockiej bazylice katedralnej w czasie Pasterki. Prosił też, aby nie ulegać „światowości” i nie przyjmować świeckiej wersji Bożego Narodzenia, w której brakuje Tego, który jest najważniejszy – Dzieciątka Jezus.
„Znakiem Boga jest potrzebujące pomocy, ubogie dziecko. On dla nas staje się mały. Nie chce nas przytłoczyć siłą. Sprawia, że nie boimy się Jego wielkości. Prosi o naszą miłość – dlatego staje się dzieckiem. Bóg stał się mały, abyśmy mogli Go zrozumieć, przyjąć Go i kochać” – mówił w płockiej bazylice katedralnej bp Mirosław Milewski.
Ubolewał, że we współczesnym świecie trudno znaleźć Boga. Ten świat tworzy sobie własnych „bogów”. Ostatnie lata wyraźnie uświadamiają, że cywilizacja zachodnia obumiera: nie rodzą się dzieci, ma miejsce inwazja kultur i napływ obcych wartości, liczą się tylko pieniądze i technika. Te niepokojące i niebezpieczne tendencje coraz są widoczne w Polsce, która 1050 lat temu przyjęła chrześcijaństwo.
„W sklepach można kupić politycznie poprawne, neutralne światopoglądowo `złote cielce`: bałwanki, mikołaje i renifery. Zamiast kart świątecznych – są `laurki z opłatkiem`. Zamiast świąt z rodziną – jest wyjazd do ciepłych krajów. Zamiast rekolekcji adwentowych – wielogodzinne chodzenie po sklepach. Zamiast spowiedzi – pizza w galerii. W reklamach do znudzenia powtarzane są słowa o `magii świąt`, jakby miały one coś z magii i czarów”- opisał biskup.
Wezwał, by nie ulec duchowi tego świata, nie przyjmować narzucanych przez różne ideologie, wielkie korporacje i kreatorów mody zjawisk obcych duchowi Betlejem, by odrzucać zdecydowanie świecką wersję „Bożego Narodzenia” i nie poddawać się światowości.
„Troszczymy się o chrześcijański charakter świąt Bożego Narodzenia. Wtedy nie zatracimy z oczu tego znaku, jakim jest `Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie`. Jako ludzie wiary jesteśmy powiernikami tej wielkiej Tajemnicy Życia” – zaakcentował bp Milewski.
Podziękował też wszystkim matkom, które noszą pod sercem dziecko, które przekazują życie, bywa, że mimo wszystko i wbrew wszystkim. Prosił, by w Boże Narodzenie i w ciągu całego roku kochać wszystkie dzieci, które się urodziły: z porażeniem mózgowym, z zespołem Downa czy z wrodzonym zanikiem mięśni.
„Nie chcemy brać przykładu z laickiego Zachodu, gdzie współczesną formą eugeniki jest wykluczanie ze społeczeństwa ludzi, którzy nie mieli szczęścia urodzić się zdrowymi. Jakże nie protestować, gdy we Francji, w telewizji zakazuje się reklam z uśmiechniętymi dziećmi z zespołem Downa, bo w tamtej rzeczywistości nie mają one prawa ani się urodzić, ani uśmiechać. A w Holandii i Belgii chore dzieci zgodnie z prawem mogą być poddawane eutanazji, co nazywa się przewrotnie `miłosierną śmiercią`” – stwierdził hierarcha.
Dodał, że polscy katolicy nigdy też nie mogą ze spokojem patrzeć na „czarne marsze”, podczas których niesione są transparenty z hasłami przeciwko życiu i godności człowieka. Różni ludzie, mówiący o sobie „jestem katolikiem”, organizowali i uczestniczyli w nich, a później podczas religijnych i patriotycznych uroczystości zasiadali w kościołach, często w pierwszych ławkach, nie mając żadnego dylematu moralnego, żadnego konfliktu sumienia.
Prosił też wiernych, aby mimo wszystko „byli ludźmi betlejemskiej nadziei”, obrońcami i promotorami życia, piąte przykazanie Dekalogu „nie zabijaj” mieli za swój sztandar, redutę, której muszą bronić. – „Kościół był, jest i będzie za życiem. To jest nasza opcja fundamentalna” – podkreślił biskup pomocniczy diecezji płockiej.