„Chrześcijan zalękniony, to człowiek, który nie zrozumiał orędzia Jezusa” – mówił papież podczas mszy w Domu Św. Marty 15 maja. Wspólnoty zalęknione, bez radości są chore; nie są wspólnotami chrześcijańskimi. Jego homilia oscylowała wokół dwóch słów dominujących w liturgii dnia „lęk” i „radość”. W pierwszym czytaniu słyszymy bowiem słowa Pana skierowane do św. Pawła: „Przestań się lękać”, a w Ewangelii Jezus zapowiada uczniom, że ich „smutek zamieni się w radość”. Nawiązując do tego Franciszek stwierdził, że lęk koncentruje człowieka na sobie samym i czyni go niezdolnym do zrobienia czegokolwiek, także do zrozumienia Jezusowego przesłania.
Żyjemy w czasach, gdy bardzo dbamy o bezpieczeństwo. Mamy fachowców od bezpieczeństwa narodowego, wojskowego, sanitarnego, pożarowego, ekologicznego itd., mamy licznych strażników bezpieczeństwa w mieście i na drogach, na stadionach i basenach… a jednak często jest w nas strach i lęk… czasem uzasadniony, zwykle przesadny…
Na szczęście nie mamy instytucji od bezpieczeństwa duchowego i strażników ostrzegających przed nadmierną odwagą w ewangelizacji, bo to sprzeczne z misją chrześcijańską. Wiemy to od zawsze, podkreśla to dziś Ojciec Święty. Jednak jakiś rodzaj lęku ogarnął kiedyś św. Pawła, czasem ogarnia i nas. Czas wielkanocny mamy m. in. po to aby neutralizować w sobie takie pokusy, aby tworzyć w sobie przestrzenie dla radości chrześcijańskiej i odwagi misyjnej. By Duch Święty miał gdzie przyjść i działać… By ciągle na nowo uczyć się „wolności patrzenia do przodu, kreatywności, czynienia dobra…” By nieść w świat chrześcijańską radość i nadzieję.