„Radość miłości przeżywana w rodzinach jest także radością Kościoła”. Tak zaczyna się Adhortacja Apostolska papieża Franciszka, która jest owocem dwóch ostatnich synodów – nadzwyczajnego i zwyczajnego – o rodzinie w świecie współczesnym.
Teraz piszę krótko o moich wrażeniach z czytania tej Adhortacji. To jest obszerny dokument (325 puntów, 272 stron), nie pamiętam żadnego dokumentu od ostatnich papieży i soborów tak długiego jak „Amoris laetitia”. Może wynika to z tego, że temat rodziny jest ważny i, że jest owocem dwóch synodów. Warto zwrócić uwagę na słowo 'laetitia’ – radość. Pierwsza Adhortacja papieża Franciszka to „Evangelii gaudium”. Laetitia i gaudium: trzeba się radować z tego, co Kościół mówi o rodzinie i o modelu, który proponuje światu.
Niektórzy mogą mówić sami do siebie: kolejny dokument magisterium Kościoła, czy to komuś pomaga? Tak, pomaga, jeżeli człowiek spokojnie, bez pośpiechu i z czasem czyta go z odrobiną sympatii. Pamiętajmy kryterium interpretacji tekstów: jeżeli kogoś kochamy lub cenimy, lepiej go zrozumiemy. Papież nie jest ani progresistą, ani tradycjonalistą, nie jest ani lewicowy ani prawicowy, to terminologia ze świata polityki nie pasująca do papieża. Papież Franciszek to Franciszek, duszpasterz z Ameryki łacińskiej, jezuita, wrażliwy na niesprawiedliwość społeczną, papież ubogich, papież miłosierdzia. I to wszystko da się odczuć, czytając „Amoris laetitia”.
Skąd pochodzi treść? Wiadomo, że największa część pochodzi z 'relatio finalis’ dwóch ostatnich synodów. Franciszek często ucieka się do magisterium Soboru Watykańskiego II i ostatnich papieży, przede wszystkim do „Familiaris Consortio” i „Humanae Vitae”. Również lubi cytować – tak jak w „Laudato si” – teksty pochodzące z Konferencji Biskupów różnych krajów. A także cytuje proste i trafne zdania z jego katechezy, jak i mądre i akademickie sentencje św. Tomasza z Akwinu. A więc „Amoris laetitia” to bardzo kolegialny dokument, dba ciągle o tradycyjną naukę Kościoła o rodzinie.
Nowość polega na tym, że wszystko jest studiowane pod kątem miłosierdzia. Styl i język Franciszka są bezpośrednie, nieskomplikowane, właściwe dla duszpasterza. Kairos: tematy dla naszych czasów XXI wieku: kryzys małżeństw i brak dzieci, ideologia gender, samotność, płciowość ludzka i miłość, istota miłości małżeńskiej, przygotowanie młodych ludzi do małżeństwa, wychowanie dzieci, duszpasterstwo w obliczu trudności życiowych, rodzina i szkoła wychowujące w wolności, itp, itd.
Trzeba podziękować papieżowi za ten dokument tak odważny, jasny, wymagający. Zachęcam wszystkim do spokojnego czytania. Pamiętam, że w tracie synodu napisałem w moim blogu, że szkoda, że nie było mowy o cnocie czystości. Pomyliłem się, w numerze 206 „Amoris laetitia” czytamy: „Trzeba przypomnieć o znaczeniu cnót. Wśród nich czystość jest cennym warunkiem autentycznego rozwoju prawdziwej miłości międzyosobowej”.
A co z komunią świętą dla małżeństw niesakramentalnych? Mówmy jasno: to sprawa drugorzędna, nie na tym polega „Amoris laetitia”. Franciszek mówi o miłosierdziu i nie daje konkretnych i przygotowanych rozwiązań czy reguł. Czytelnik Kowalski czyta punkty 298, 299 i 300 i stwierdzi: papież nic nie mówi o możliwości komunii dla osób w związku niesakramentalnym. Czytelnik Nowak przeczyta te same punkty i stwierdzi: papież nic nie mówi przeciw komunii dla tych osób.
Ktoś zwrócił uwagę na pomyłkę kontekstu na przypis 329 (punkt 298): „Jan Paweł II, Adhort. apost. Familiaris consortio (22 listopada 1981), 84: AAS 74 (1982), 186. W tych sytuacjach wielu, znając i przyjmując możliwość pozostawania w związku “jak brat i siostra”, którą oferuje im Kościół, odkrywają, że jeśli brak pewnych wyrazów intymności “nierzadko wierność może być wystawiona na próbę, a dobro potomstwa zagrożone” (Sobór Wat. II, Konst. duszpast. Gaudium et spes, 51)”.
Gaudium et spes 51 mówi o małżeństwach sakramentalnych, które decydują się na tymczasową wstrzemięźliwość. Oto cały tekst: „Sobór zdaje sobie sprawę z tego, że małżonkowie mogą w układaniu harmonijnie pożycia małżeńskiego doznać trudności skutkiem niektórych dzisiejszych warunków i znajdować się w takiej sytuacji, w której nie można przynajmniej do czasu, pomnażać liczby potomstwa i niełatwo jest podtrzymywać wierną miłość i pełną wspólnotę życia. Gdzie zrywa się intymne pożycie małżeńskie, tam nierzadko wierność może być wystawiona na próbę a dobro potomstwa zagrożone. Wtedy bowiem grozi niebezpieczeństwo zarówno w wychowaniu dzieci, jak i zdecydowanej woli przyjęcia dalszego potomstwa”.
„Amoris laetitia” w swoim punkcie 298 mówi o małżeństwach niesakramentalnych i o duszpasterskiej propozycji życia jak brat i siostra, a więc nie do końca można zrozumieć co chciał mam powiedzieć redaktor tego tekstu w przypisie 329. Warto natomiast zwrócić uwagę, że w owym przypisie 329 jest cytowany nr. 84 Familiaris consortio (rok 1981), i tam możemy czytać: „Kościół jednak na nowo potwierdza swoją praktykę, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawarli ponowny związek małżeński. Nie mogą być dopuszczeni do komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzeczają tej więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia. Jest poza tym inny szczególny motyw duszpasterski: dopuszczenie ich do Eucharystii wprowadzałoby wiernych w błąd lub powodowałoby zamęt co do nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństwa”.
To rzeczywiście mała sprawa, którą trochę można wyjaśnić w kontekście miłosierdzia. „Amoris laetitia” to wielki dokument, który połączy cały Kościół w obronie rodziny i ludzkiej miłości. Nie trzeba sądzić ludzi, ale traktować wszystkich z miłosierdziem, które nie oddala od prawdy. Ostatnio papież Franciszek mówił o Judaszu, który żałował swojego złego czynu – 'zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną’ – oddał pieniądz, ale został wyrzucany przez arcykapłanów i starszyznę tymi słowami: 'Co nas to obchodzi? To twoja sprawa’.
Trzeba podziękować papieżowi i współpracownikom za dobrą robotę. Kardynałowie Müller, Sarah i Burke pracowali w sposób szczególny nad redakcją tego dokumentu. Trzeba się cieszyć, że Kościół zawsze znajduje grupę wiernych ludzi broniących prawdy, sprawiedliwości i honoru. Jak Winston Churchill powiedział o pilotach walczących podczas drugiej wojny światowej, wśród nich było grupa polskich pilotów z Dywizji 303: „Nigdy w dziedzinie ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”.