Jaka jest recepta na to, żeby wejść do nieba? Trzeba być dobrym – mówił dziś w Dukli abp Adam Szal. Metropolita przemyski przewodniczył Mszy św. w intencji archidiecezji przemyskiej w tamtejszym Sanktuarium św. Jana z Dukli – patrona tej diecezji.
– Jaka jest recepta na to, żeby wejść do nieba? – pytał w homilii abp Adam Szal. – Przyjąć Jezusa do siebie z Jego słowami, aby posłuchać tego, co do nas mówi i pozwolić, żeby On nas przemienił, zwłaszcza przez Eucharystię i naszą modlitwę. Receptą na świętość jest to, aby być dobrym, by być pełnym wiary i Ducha Świętego. Ale też, aby tak jak św. Szczepan głosić Ewangelię przykładem życia i słowem – mówił.
Metropolita przemyski zachęcał, aby ewangelizację zacząć już dziś przez śpiew kolęd i odwiedziny przyjaciół. – Siedząc przy stole, niech będzie wypowiadane dobre słowo, nie raniące i nie krzywdzące nikogo, ale słowo, które umocni, pocieszy, które będzie świadectwem naszego życia. Ale przede wszystkim umiejmy przekazać naszą wiarę młodemu pokoleniu. To jest potrzeba chwili, którą teraz przeżywamy – podkreślił.
Abp Szal zastanawiał się także, jak pogodzić widok aniołów, pasterzy, mędrców ze wspomnieniem śmierci człowieka, który „będąc młodym pozostawił wszystko i stanął po stronie Chrystusa, naśladując Go także w Jego umieraniu, przebaczeniu oprawcom”. Kaznodzieja – za nauczaniem Ojców Kościoła – tłumaczył to połączenie tym, że dla prawdziwego chrześcijanina, chcącego osiągnąć świętość śmierć nie jest tragedią, ale narodzinami dla nieba.
Hierarcha wskazywał, że podobnie jak św. Szczepan mamy dochować wierności Chrystusowi, szczególnie wtedy, gdy będzie się to wiązało z pewnymi wyrzeczeniami, czy też z powierzeniem trudów, cierpień, a nawet swojego życia.
Dukla to także miejsce urodzenia św. Jana z Dukli, który żył w latach 1414-1484. W młodości przez pewien czas przebywał na pustelni. Po jej opuszczeniu wstąpił do zakonu franciszkanów konwentualnych (czarnych), a później do nowego wówczas odłamu franciszkanów – bernardynów. Jako kapłan pełnił różne funkcje, przede wszystkim zasłynął jako kaznodzieja, spowiednik oraz gwardian w klasztorach w Krośnie i Lwowie. Swoją posługę wypełniał z wielką gorliwością nawet po utracie wzroku oraz cierpiąc na niedowład nóg. Zmarł w opinii świętości we Lwowie. Jest jednym z patronów archidiecezji przemyskiej.